Zrobię wszystko, żeby zasłużyć na słowo tata

2018-01-27 16:44:19(ost. akt: 2018-01-27 16:34:22)

Autor zdjęcia: Joanna Karzyńska

Mówią, że alkohol i używki są dla ludzi... Tak jest, ale w rozsądnych dawkach. Ja umiaru nie miałem. Piłem ponad 10 lat, przez kilka sięgałem po wszystkie używki... — opowiada Adam ze Szczytna. — Dopiero, gdy obudziłem się pewnego dnia i zobaczyłem, że dom jest pusty, ocknąłem się.
W życiu bywa różnie, raz lepiej raz gorzej. Najgorzej jednak jak człowiek zapomnienia szuka w alkoholu lub w narkotykach i dopalaczach — zaczyna swoją spowiedź Adam. — Ja sięgnąłem dna... Straciłem rodzinę, dom, pracę i szacunek do samego siebie. Bo jak mam sobie wybaczyć, że przez to jaki byłem, moje dzieci drżą na mój widok, boją się mnie dotknąć. Rozumiem to, bo sam mam do siebie żal, czuję wręcz obrzydzenie, że tak postąpiłem i zniszczyłem to, co miałem najcenniejszego — swoją rodzinę. Dlatego chciałem wam opowiedzieć swoją historię, żeby przestrzec innych przed rozwiązywaniem problemów alkoholem i używkami. Zanim się człowiek obejrzy staje się nikim.

Adam miał 23 lata, gdy poznał Kasię. Po roku spotykania się, postanowili się pobrać. Rodzice w prezencie ślubnym podarowali im mieszkanie, więc młodzi poszli od razu na swoje. Adam pracował w warsztacie samochodowym, Kasia w sklepie. Kilka miesięcy po ślubie na świecie pojawiła się córka, dwa lata później syn.

Miał więc wszystko co w życiu najważniejsze: cudowną żonę, dwójkę fantastycznych dzieci, dom, pracę i zdrowie. Szczęście gościło w ich domu. Jeździli wspólnie na wakacje, urządzali wycieczki rowerowe, pikniki.

— Byłem szczęśliwy i dumny z moich dzieci i żony — Adam kontynuuje opowieść. — Pamiętam, że po narodzinach Kuby pojechaliśmy na wspólną sesję zdjęciową. Nie mogłem się napatrzeć na zdjęcia, z których patrzyły na mnie uśmiechnięte buzie, a w oczach moich bliskich widziałem ogrom szczęścia i miłości wspomina. I nie wiem jak to się stało, że coraz częściej zacząłem sięgać po alkohol — mówi. — Już nie tylko na spotkaniach ze znajomymi czy rodzinnych imprezach. Wracając z pracy zachodziłem do spożywczaka i kupowałem kilka piw "na wieczór". Żona upominała mnie wielokrotnie, jednak ja uważałem, że nie robię nic złego. Wszystko zaczęło się psuć, jednak ja starłem się tego nie widzieć. Często zdarzało się, że zasypiałem w salonie przed telewizorem. Tak przeżyliśmy kilka lat, dzieci poszły już do szkoły, Kasia pracowała, a rodzice pomagali jej w opiece nad dziećmi.

Wreszcie Adam przestał panować nad swoim nałogiem. Pewnego dnia ktoś poczęstował go "skrętem", potem były narkotyki, a jak pieniędzy brakowało, kupował dopalacze. Bywało, że po kilka dni nie przychodził do domu, nie mył się, nocował po melinach. W pracy kilka razy szef przyłapał go na kacu i w końcu zwolnił. Żona zauważyła, że wynosi z domu i sprzedaje różne sprzęty i cenniejsze drobne przedmioty. Wciąż dochodziło w związku z tym do kłótni.

— Pamiętam jak zabrałem córce aparat, który dostała na komunię. Zastawiłem go w komisie, bo byłem na głodzie. Po jakimś czasie żona zauważyła jego brak i spakowała mi rzeczy — opowiada. — Dzieci stały w kuchni patrząc jak się kłócimy... Nie chciałem tego słuchać i wtedy po raz pierwszy uderzyłem Kaśkę. Zaskoczona przewróciła się, a przerażone dzieci tuliły się do niej. Wyszedłem tak jak stałem, musiałem się napić. Przez kilka dni siedziałem u znajomego, wróciłem jednak do domu i awantury stały się codziennością. Zdarzało mi się podnieść rękę i na dzieci, które broniły matki. Nie pomagały prośby i groźby... Nic nie czułem, byłem jak w amoku.

Koszmar rodziny Adama trwał ponad 10 lat. Mężczyzna nie chciał przyjąć pomocy swoich najbliższych. Nie pomagały wizyty i tłumaczenia rodziców, ani płacz żony i dzieci. Ważniejsi stali się koledzy i alkohol.

Wreszcie przyszedł ten dzień... Adama obudziła panująca w domu cisza. Były wakacje, więc wiedział, że dzieci powinny być w domu. Zaczął wołać, szukać... okazało się, że szafki są puste, brakuje ubrań dzieci i żony.

— Na początku myślałem, że Kasia jest w pracy, a dzieci poszły gdzieś na miasto. Jednak jak odkryłem, że brakuje ich rzeczy, zrozumiałem, że... uciekli ode mnie — mówi cicho. — Przez kilka pierwszych dni nawet cieszyłem się, że nikt na mnie się nie drze i nie wtrąca się. Jednak zapasy jedzenia topniały, a ja wraz z nimi... Dotarło do mnie, że coraz częściej myślę o tym, co robi Kasia i dzieci, gdzie są... Poszedłem do rodziców, ale nie chcieli mi powiedzieć dokąd się wyprowadzili. Zamknęli mi drzwi przed nosem i powiedzieli, że dopóki nie zacznę się leczyć, nie chcą mnie znać. Wtedy dopiero zobaczyłem, jak bardzo się postarzeli. Mama płakała i nie mogła powiedzieć słowa. Tylko jej smutne oczy patrzyły na mnie z wyrzutem. Dopiero jak wróciłem do domu i usiadłem, to się rozpłakałem.

Zobaczyłem zabawki dzieciaków, zdjęcia na ścianie. Dotarło do mnie, że przez 10 lat nie było mnie w życiu mojej rodziny. Nie pamiętam, kiedy rozmawiałem ostatni raz z dziećmi, przytuliłem żonę czy nawet kiedy zjedliśmy wspólny obiad. Nie pamiętam, kiedy pytałem swoich rodziców jak się czują, czy poszedłem na Dzień Matki z kwiatami... Zostałem sam i to na własne życzenie.

Dopiero ucieczka rodziny z domu uzmysłowiła Adamowi, że sięgnął zupełnego dna i stracił to, co w życiu najważniejsze. Postanowił się leczyć. Obecnie wrócił z 6-miesięcznego pobytu w ośrodku leczenia uzależnień. Podjął pracę i chce odnowić kontakt z najbliższymi.

— To straszne, że moje dzieci się mnie boją. Żona pozwoliła mi je odwiedzić. Przeprosiłem je i prosiłem o kolejną szansę bycia dobrym ojcem i przyjacielem — mówi ze łzami w oczach. — Wiem, że zgotowałem im piekło, czasu nie cofnę... Ale zrobię wszystko, żeby zasłużyć na słowo "tata". Jest ciężko, bo z takich nałogów nie wychodzi się bez szwanku, jednak mam dla kogo walczyć.

Joanna Karzyńska

Komentarze (13) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Chciałbym żeby tak było.... #2427357 | 88.156.*.* 27 sty 2018 16:56

    Przede wszystkim to nie zapomnij człowieku krzywd które wyrządziłeś bliskim. Nie licz że zaraz padną ci u nóg... Ile lat ich gnębiłeś to mniej więcej tyle lat to będziesz "odrabiał". A skutek i tak może być kiepski. Bo zło jest większym bólem niż dobro większą radością po traumatycznych przeżyciach... Ale walcz! Bo na pewno warto.

    Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz

  2. spostszegawczy #2427366 | 93.174.*.* 27 sty 2018 17:20

    sobota w GO to dzień współczucia dla patoli - najpierw 35-letnia bacia, a teraz o "nawróconym" alkoholiku

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. docho #2427377 | 83.9.*.* 27 sty 2018 17:55

      Wpedzanie w nałóg alkoholizmu to kiedys była domena żydów , którzy w ten sposób dochodzili do majatków,że za krople alkoholu odbierali domy i ziemię od alkoholików.

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Gwarancja 67 #2427386 | 217.99.*.* 27 sty 2018 18:19

        Nie walcz Adamie z nałogiem , to nie choroba , to nawyk , przyzwyczajenie . Po prostu pewnego dnia , o pewnej godzinie - zanotuj- powiedz sobie dość , po co ja to robię , to nie ma żadnego uzasadnienia , czyżbym był taki głupi że muszę robić coś przeciw sobie , przecież nie muszę , to absurd, Od tej chwili dość. Każdy dzień bez nałogu - jaki by nie był ten nałóg - to Twoje zwycięstwo , każdego dnia bez nałogu będziesz silniejszy , z coraz większa satysfakcją i wolą walki. Tylko uwaga: nigdy w żadnym momencie nie odpuść swoim nawykom , nawet jak będzie to 1, 2, 5, 10 lat od podjęcia decyzji "DOŚĆ"., TO WARUNEK ZWYCIĘSTWA i prawdziwej satysfakcji. Po tym zobaczysz , patrząc wstecz , jaki byłeś mały ,naiwny i głupi. I zawsze pamiętaj , w każdej chwili kuszenia ,"DOSĆ" ps. paliłem 32 lata , nie palę już 16 lat -dzięki tej zasadzie , to gwarancja sukcesu , bez pomocy kogo i czegokolwiek.

        Ocena komentarza: warty uwagi (14) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. Jaca #2427391 | 37.47.*.* 27 sty 2018 18:33

          Jak czytam taki artykuł dociera do mnie jakie mam szczęście - Rodzinę

          Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (13)
        2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5