Reanimował nieprzytomnego mężczyznę w supermarkecie w Szczytnie i uratował mu życie. Nikt inny nie był w stanie pomóc

2017-12-07 11:32:28(ost. akt: 2017-12-07 14:14:32)
Krzysztof Ważny

Olsztyn-Krzysztof Ważny strażak z Redykajn, reanimował człowieka w supermarkecie w Szczytnie

Krzysztof Ważny Olsztyn-Krzysztof Ważny strażak z Redykajn, reanimował człowieka w supermarkecie w Szczytnie

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Udzielania pierwszej pomocy można nauczyć się w kilka godzin. Tylko dlaczego wciąż nie mamy na to czasu? Krzysztof Ważny reanimował człowieka w supermarkecie w Szczytnie. Jest strażakiem i wiedział, że życie trzeba ratować natychmiast.
Dzień jak co dzień — Krzysztof Ważny właśnie jechał na służbę. Jak zawsze wstąpił do supermarketu po śniadanie. Kiedy wchodził do sklepu, w przejściu leżał nieprzytomny siedemdziesięciolatek. Niewiele osób zwracało na niego uwagę.
— Były przy nim dwie kobiety. Jedna trzymała mu głowę, była akurat pielęgniarką. Druga próbowała wykonywać masaż serca. Trochę jej to nie wychodziło… — opowiada Krzysztof Ważny, strażak. — Wziąłem więc sprawy w swoje ręce.
Mężczyzna zasłabł w sklepie, nie miał wyczuwalnego oddechu ani tętna. Gdyby nie pomoc, zmarłby podczas zakupów.

Również personel sklepu nie był w stanie pomóc. Mało tego, na wyposażeniu supermarketu w apteczce nie było ani rękawiczek gumowych, ani maseczki do sztucznego oddychania. Były tylko plastry i opatrunki. To dziwne, bo w tak dużym sklepie pierwsza pomoc powinna być udzielona jak najszybciej. Nie tylko w kwestii skaleczenia, ale i w sytuacji ratowania życia. Tu akurat nie tylko umiejętność, ale i czas ma znaczenie.

Wystarczy czterominutowa przerwa w dopływie krwi do mózgu, aby doszło w nim do nieodwracalnych zmian. Po dziesięciu minutach człowiek, u którego nastąpiło ustanie krążenia, już nie żyje. A nagłe zatrzymanie krążenia to jedna z najczęstszych przyczyn zgonów. W czasie od 5 do 15 sekund od ustania krążenia następuje utrata przytomności, ustaje oddychanie i rozpoczyna się obumieranie komórek mózgu. Trzeba działać. Tylko że nie każdy ma odwagę. Dlaczego?

— Większość boi się udzielać pierwszej pomocy, bo nie wie, jak to robić. A jak nie wie, obawia się, że zrobi jeszcze większą krzywdę. Żeby nie zaszkodzić… szkodzi jeszcze bardziej — odpowiada Damian Romańczuk ze Stowarzyszenia Joannici Dzieło Pomocy, które uczy udzielania pierwszej pomocy. — Nawet udrożnienie dróg oddechowych to już wielka pomoc. Samo zadzwonienie po pogotowie to też już coś. A dużo osób, gdy coś się dzieje, rozgląda się wokół i nie robi nic. Bo brakuje szkoleń, a nawet jeśli są przeprowadzane, niewiele dają.

Często szkoleniowiec po prostu mówi, co trzeba zrobić, a wszyscy kiwają głowami. Ale gdy coś się wydarzy, nikt nie potrafi tej wiedzy wykorzystać. Bo pogadanka to za mało. Szkolić się powinno z wykorzystaniem fantomu. Wystarczy kilka godzin ćwiczeń. Próba to nie słowo, pozostaje w pamięci. Niektóre firmy są tego świadome. Niestety nie wszystkie.

Krzysztof Ważny akurat życie ratuje zawodowo. Już gdy był małym chłopcem, chciał zostać strażakiem.

— Gdy wyła syrena, od razu wybiegałem z domu — wspomina. — I teraz też pomagam bez zastanowienia. Wiem, że tak trzeba. Kiedyś natrafiłem na wypadek samochodowy. Jeszcze karetka nie przyjechała, a przecież czas ma znaczenie… Nie tylko w sklepie, ale w każdej sytuacji.
ar

Komentarze (14) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Brawo #2392596 | 7 gru 2017 11:49

    Super.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. 997 #2392601 | 83.6.*.* 7 gru 2017 11:53

    brawo zdrówka

    odpowiedz na ten komentarz

  3. to-ja #2392602 | 37.47.*.* 7 gru 2017 12:00

    Pielęgniarka trzymała głowę? Przecież ona posiada wykształcenie medyczne i jej obowiązkiem było udzielić fachowej pomocy, a nie czekać na ochotnika...

    Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Z gminy #2392604 | 37.47.*.* 7 gru 2017 12:01

      Oczywiście brawa dla Strażaka, niejednokrotnie potwierdzają, że są prawdziwymi bohaterami! Pamietam sytuacje w Lidlu jak dziecko skaleczylo się szklaną kulą, krew lała się niemilosiernie. Personel nie miał ani wody do zdezyfekowania rany ani plastrów. Tak dbają o pracowników i klientów właściciele dyskontów.

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    2. Pan miał przeszkolenie ale też chciał pomuc #2392620 | 37.47.*.* 7 gru 2017 12:26

      Brawo :)

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (14)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5