Dotrzymał słowa. Wrócił i zawiesił poprzeczkę znacznie wyżej

2021-04-23 10:24:00(ost. akt: 2021-04-23 10:24:41)
Józef Zdunek przebiegł magiczną, 102-kilometrową trasę w 13 godzin i 11 minut

Józef Zdunek przebiegł magiczną, 102-kilometrową trasę w 13 godzin i 11 minut

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

BIEGI || Jeśli wracać w to miejsce, to tylko w pięknym stylu — z takiego założenia wyszedł najwyraźniej Józef Zdunek. Doświadczony ultramaratończyk ze Szczytna pokonał 17 kwietnia 102-kilometrową trasę Ultra Hańczy. A na horyzoncie już kolejne mordercze wyzwania.
Niewielkie Smolniki, ukryte w Suwalskim Parku Krajobrazowym, zostały w miniony weekend opanowane przez biegaczy z całej Polski. Teoretycznie jednak żaden wyścig się tam... nie odbył. Tak jak salony fryzjerskie zamieniają się — za sprawą obostrzeń — w kliniki "amputacji włosów" czy centra do przeprowadzania "szkoleń", tak swoją odpowiedź w tej kwestii znaleźli i organizatorzy imprez biegowych. Czwarta edycja słynnej Ultra Hańczy była inna niż wszelkie poprzednie.

— Zgodnie z nowym rozporządzeniem z 15 kwietnia, które zmieniło poprzednie rozporządzenie, nasza impreza zmieniła swój charakter. Anulowaliśmy wydarzenie sportowe i przeszliśmy do testu trasy biegowej — wydali komunikat organizatorzy. Prosząc jednocześnie o zrozumienie sytuacji czekających w napięciu uczestników, którzy do ostatnich chwil zastanawiali się czy wydarzenie się odbędzie.

Biegu więc nie było, ale każdy z trzech przygotowanych na miejscu wariantów stał się jedną z najlepiej przetestowanych obecnie tras biegowych świata.

— To był mój debiut w roli testera — przyznaje ze śmiechem Józef Zdunek, choć w tej części Suwalszczyzny pojawił się już po raz drugi w biegowej karierze. Podczas wcześniejszej, jesiennej edycji, walczył z 67-kilometrowym dystansem. Magia miejscowej natury zaskoczyła go jednak na tyle pozytywnie, że uznał ją za "odkrycie roku" i od razu zapowiedział swój powrót. Słowa dotrzymał. Powrócił, lecz tym razem wybrał wariant najtrudniejszy z możliwych — 102 km.

— Warunki nie należały do najłatwiejszych. Przewyższeń było bardzo dużo. I choć trudno porównywać je z trasą typowo górską, to Suwalszczyzna i tak nie ma się czego wstydzić pod tym względem. Zwłaszcza od strony organizacyjnej. Wiele imprez odbywających się w górach mogłoby się mnóstwo nauczyć na Ultra Hańczy — przekonuje Józef Zdunek.

— Każdy na tej trasie mógł znaleźć coś dla siebie. Również pod względem pogody, bo deszcz mieszał się z pięknym słońcem. No i te widoki... Wielu wręcz przystawało, by się nimi delektować. Mi również się to zdarzało, lecz starałem się trzymać przyjętego wcześniej planu — dodaje szczytnianin, który biegnąc "bez większej spiny czasowej" zameldował się na mecie po 13 godzinach i 11 minutach.

— Nie zamierzałem bić rekordów, bo moimi docelowymi imprezami, do których przygotowuję się od miesięcy, są Bojko Trail na Ukrainie (ok. 150 km) oraz Bieg Rzeźnika (82 km). Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, zamierzam wziąć udział także w Ultra Rospudzie — mówi były prezes biegowego klubu JuRUNd Szczytno, któremu w pojedynkę przyszło bronić na Suwalszczyźnie honoru powiatu szczycieńskiego***.

Dlaczego "były"? — Mam już swoje lata i doszedłem do wniosku, że najwyższy czas dać wykazać się młodszym. Bycie w centrum kwestii organizacyjnych nie jest łatwe, wysysa dużo energii i czasu. Wciąż działam, pomagam, lecz "z drugiej linii". Dzięki temu, że zwolniłem tempo jako organizator, mogłem przyśpieszyć jako biegacz — podsumowuje Józef Zdunek.

Kamil Kierzkowski

***W wyzwaniu udział wziął także pochodzący ze Szczytna Grzegorz Baran, lecz pod banderą Olsztyna.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5