Wierzę, że mama nad nami czuwa

2020-12-26 18:19:15(ost. akt: 2020-12-26 18:27:40)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Iwona Mastyna ze Szczytna miała zaledwie 22 lata, gdy musiała zaopiekować się trójką młodszego rodzeństwa. I choć przyszła na świat 24 grudnia w wigilię to nie zawsze była możliwość, by radośnie świętować. Piękna, mądra i bardzo wrażliwa kobieta, której życie mogłoby posłużyć za scenariusz filmu.
Iwona Mastyna to niezwykle skromna osoba, o bardzo wrażliwej duszy. Odkąd sięga pamięcią w rodzinnym domu ojciec pił i robił awantury. Mama, skromna kobieta, pracowała, zajmowała się domem i 6 dzieci. Ojciec nie przejmował się tym, czy w domu dzieci mają co jeść, czy opłaty są zrobione, wolał pić z kolegami i martwił się jedynie czy starczy pieniędzy na alkohol. Pijany urządzał awantury i stosował przemoc. Mama Iwony dbała o dzieci, starała się, by przemoc jak najmniej ich dotykała. W końcu, po wielu interwencjach policji, ojciec trafił do więzienia za stosowaną wobec rodziny przemoc.
— Pamiętam jak policja przyjechała po ojca, zabrali go, a mama wtedy powiedziała, że w końcu w domu będziemy mieć spokój — wspomina. — Cieszyliśmy się wszyscy, że przez ponad rok będziemy mieszkać bez ojca. Długo się jednak tym szczęściem nie nacieszyliśmy, bo ojca policja zabrała pod koniec lutego a mama zmarła 7 marca 2007 roku. Niedoleczone zapalenie płuc, a potem zakażenie sepsą. Mama po kilku dniach pobytu w szpitalu przegrała walkę z chorobą. To był dla nas ogromny szok. Nikt się nie spodziewał, że tak się stanie. Śmierć najbliższej osoby sprawiła, że świat przewrócił się do góry nogami. Były łzy i ból, żal i niepewność, co z nami będzie. Myślałam, że to zły sen, chciałam się jak najszybciej z niego obudzić. Niestety, to była rzeczywistość...

Obrazek w tresci

Iwona była najstarsza z całego rodzeństwa. Nie wyobrażała sobie, by rozdzielono ją z rodzeństwem, że 3 niepełnoletnich jeszcze dzieci miałaby trafić do domu dziecka lub innych rodzin zastępczych. Walczyła przed sądem o stworzenie rodziny zastępczej.
— Nic nie mogło się równać z bólem, jaki wtedy czułam. Po takiej stracie, człowiek inaczej podchodzi do kwestii cierpienia. Przesuwa się granica. Złość i strach zadomowiły się w moim sercu na dobre, przez wiele długich lat. Pogrzeb mamy pamiętam jak przez mgłę, musiałam być jednak silna, bo przecież młodsze rodzeństwo mnie potrzebowało. Najmłodszy brat miał wtedy rok i 8 miesięcy, kolejny 9 lat i siostra 13 lat. Dwaj starsi bracia byli już pełnoletni, a ja miałam 23 lata. W tej tragedii nie zostaliśmy sami, pomagała nam rodzina, sąsiedzi i znajomi. Było tyle spraw do załatwienia, sprawy pogrzebowe, rachunki a my zostaliśmy bez żadnego dochodu, bo tylko mama pracowała. Aby nie zabrano młodszego rodzeństwa do jakiejś placówki opiekuńczej, musiałam wystąpić do sądu o opiekę nad nimi. 13 kwietnia, w piątek w sądzie padło pytanie "czy chcę być rodziną zastępczą dla trójki młodszego rodzeństwa". Kamień spadł mi z serca, kiedy wyrok sądu pozwolił mi zostać rodziną zastępczą dla rodzeństwa. To był znak, że nasza mama nad nami czuwa.

Obrazek w tresci

I tak z dnia na dzień Iwona musiała przejąć rolę głowy domu, matki i ojca. Młodsze rodzeństwo nie do końca rozumiało, co się dzieje i dlaczego mama odeszła i już nie wróci. Wszyscy byli w szoku, dzieci bardzo przeżywały tę sytuację, płakały, trudno było im ze sobą rozmawiać.
— Śmierć mamy to było dla nas trudne przeżycie. Cały świat zawalił mi się na głowę. Musiałam stać się odpowiedzialna za rodzeństwo, zając się domem, zakupami, rachunkami. Dzieciaki przeżywały, brak mamy, ja po nocach płakałam bezgłośnie w poduszkę, modliłam się, prosiłam mamę, żeby mi jakoś pomogła. Bardzo bałam się, że nie dam rady, że nie podołam wszystkim obowiązkom. Jednak miałam wewnętrzną siłę, która mówiła mi, że nie mogę się poddać, bo przecież teraz dobro rodzeństwa jest najważniejsze. Minęło już ponad 13 lat od śmierci mamy, a ja wciąż odczuwam jej brak, tęsknotę za rozmowami z nią, przytuleniem i ciepłem.

Iwona urodziła się 24 grudnia, w wigilię 1984 roku. Jednak z braku pieniędzy w domu nie świętowano jej urodzin. Musiała się zadowolić, jak pozostałe dzieci skromnym prezentem gwiazdkowym pod choinkę. Nie zawsze też święta rodzina spędzała w radosnej atmosferze.
— Pamiętam ostatnią wigilię spędzoną z mamą. Mieliśmy spędzić ją uroczyście w domu. Od rana mama gotowała i przygotowywała dom — wspomina. — My oczywiście pomagaliśmy jej we wszystkim, siostra z bratem przygotowywali sałatkę jarzynową, ubieraliśmy choinkę. Cieszyliśmy się na wspólną wieczerzę. Niestety ojciec przyszedł do domu pijany, zaczął się awanturować. Kiedy wyszedł znów do kolegów, my zasiedliśmy do stołu. Podzieliliśmy się opłatkiem, coś zjedliśmy, ale atmosfera była smutna. Każdy z nas myślami błądził gdzieś daleko. Pragnęliśmy mieć piękne święta, a najbliższa nam osoba je zepsuła.

Przez wiele lat ojciec pani Iwony był bezdomny. Po wyjściu z więzienia chciał wrócić do rodziny, ale wciąż pił i dzieci się go bały. W 2016 roku rodzina otrzymała informację, że ich ojciec zginął w Niemczech. Pomimo wszystkich doznanych krzywd z jego strony pani Iwona z rodzeństwem podjęła decyzję o sprowadzeniu zwłok z zagranicy.
— Ciało ojca spoczęło obok mamy — mówi Iwona. — Myślę, że mama by tak chciała. Na swój sposób go przecież kochała, żyli razem wiele lat, mieli dzieci. Nie wyobrażałam sobie, że zostawię go tam w obcym kraju. Myślę, że nawet największym wrogom trzeba umieć przebaczyć, a nie stosować odwet. Może gdyby ojciec nie pił nasze życie potoczyłoby się inaczej. Przebaczenie wcale nie oznacza, że przyzwalamy na zło, że zgadzamy się na krzywdę, którą ktoś nam wyrządził. Po prostu zamiast sączyć jad i pozwalać, by złość zjadała nas od środka, stwierdzamy, że tak było i już się nie odstanie.

Kiedy Iwona została rodziną zastępczą dla rodzeństwa wspólnie przygotowywali święta. W wigilię odwiedzali grób mamy i tę tradycję podtrzymują do dziś.
— W wieczerzę wigilijną rzadko rozmawiamy o mamie — mówi Iwona. — Nikt z nas nie powstrzymałby łez, bo wciąż nam jej brakuje. Teraz już większość rodzeństwa mieszka samodzielnie, ma swoje rodziny. Ze mną mieszka najmłodszy brat Paweł, który ma teraz 15 lat. Jest bardzo dobrym młodym człowiekiem, miłym, rozsądnym, pomaga mi w domu. Dobrze się uczy i nie stwarza żadnych problemów. Jestem z niego bardzo dumna i bardzo go kocham. On nie pamięta zupełnie mamy, więc opowiadamy mu jaka była, wspominamy radosne sytuacje.
Iwona wciąż ma rzeczy swojej mamy w kartonach. Są dla niej cenną pamiątką. Wciąż też w telefonie ma wpisany numer mamy.
— Mam kolczyki i dezodorant, które mi podarowała mi w ostatnią wspólną wigilię — wspomina Iwona. — Siostra ma wpis w pamiętniku od mamy. Te rzeczy mają dla nas ogromną wartość sentymentalną. Czuję, że mama jest przy nas, śni mi się, często rozmawiam z nią w myślach. Kiedy siadam do wieczerzy wigilijnej myślę o niej, o tym, że właśnie kilkadziesiąt lat temu tego dnia mnie urodziła, przytulała. Smutno mi, że tak krótko była z nami, ale nawet przez ten czas nauczyła nas wiele i dała ogrom miłości.

Obrazek w tresci

Iwona wierzy, że w życiu każdy z nas ma wyznaczoną drogę. W 2012 roku wyszła za mąż, pracuje, stara się cieszyć każdą chwilą.
— Chciałabym być szczęśliwa, mieć dzieci i pragnęłabym też szczęścia dla mojego rodzeństwa, a w szczególności dla najmłodszego brata — mówi.

Niech spełnią się jej marzenia, bo Iwona to osoba, która jak nikt inny na nie zasługuje. A my siadając do świątecznej kolacji doceńmy bliskość naszej rodziny. Cieszmy się ich obecnością, kochajmy, wybaczajmy i bądźmy dla siebie dobrzy!

Joanna Karzyńska

Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. KIJA #3032224 | 88.156.*.* 2 sty 2021 00:49

    Ogromny szacunek Pani Iwono!Wszystkiego najlepszego!

    odpowiedz na ten komentarz

  2. stani #3028846 | 95.49.*.* 28 gru 2020 09:34

    Wszystkiego Najlepszego

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. normalny #3028620 | 176.221.*.* 27 gru 2020 21:19

    Ile rodzin dzisiaj jest byle jakich po rozwodach dzieci z roznych zwiazków nie ma wspolnego stolu obiadu niedzielnego jedzą szybko byle gdzie i byle co brakuje wspolnych rozmów liczy się tylko smartfon i bzdury !.A tu przykład z najwyzszej polki.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. Życzenia urodzinowe dla P.Iwony. #3028308 | 5.173.*.* 27 gru 2020 12:43

    Wszystkiego najlepszego , zdrowia , szczęścia , pomyślności i dużo , dużo miłości.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  5. Babcia #3028096 | 46.204.*.* 27 gru 2020 00:28

    To świadectwo jest bezcenne szczególnie dla wielu dzisiejszych beztroskich matek-polek. Większość z nich nie szanuje ani swoich rodziców, ani teściów, ani męża.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (7)
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5