Ale kolejka! Weekend, więc i po... karniaczku!

2020-11-05 09:22:43(ost. akt: 2020-11-05 09:26:01)

Autor zdjęcia: Daniel Bednarczyk

FUTBOL || Błękitni Pasym i SKS Szczytno z nowym kompletem "oczek" na koncie! Pierwsi ograli Mazura Ełk, drudzy zaś rozgromili Cresovię Górowo Iławeckie. Punktowym smakiem musiała obejść się Omulew Wielbark, która wypuściła z rąk remis w... doliczonym czasie gry.
Jedyny czwartoligowiec naszego powiatu, Błękitni (obecnie na 10. miejscu), są obecnie drużyną grającą typowo "w kratkę". Kolejno wygrali z Ornetą, przegrali z Lidzbarkiem Warmińskim, wygrali z Kętrzynem, przegrali z Korszami... W klubowym "grafiku" wypadał wiec triumf z Mazurem Ełk. I tak też się stało.

Rywale, choć sklasyfikowani niżej w tabeli (obecnie 13. lokata), wielokrotnie udowodnili, że są zespołem, z którym trzeba się liczyć. 31 października już podczas rozgrzewki było jasne, że motywacji przyjezdnym nie brakowało. Po pierwszym gwizdku Mazur ruszył od razu do przodu, chcąc wykorzystać m.in. atut szybkiego i zgranego ze sobą duetu Skalski-Stawiecki. Gospodarze odrobili jednak tę pracę domową należycie i nie dali się zaskoczyć.

Momentami bardzo ostra gra pozbawiona była przez większą część spotkania kwestii kluczowej, czyli bramek. Jeszcze na blisko 5 minut przed końcem zdawało się, że obu ekipom przyjdzie podzielić się punktami. Futbol lubi jednak zaskakiwać.

W 85. minucie w polu karnym Mazura padł faulowany Michał Nosowicz, który został "przechwycony" przez golkipera, z którym znalazł się w sytuacji sam na sam. Arbiter bez większych wątpliwości wskazał na "wapno", co na gola wymienił bezlitośnie sam grający trener — Patrycjusz Malanowski.

Ełczanie, nie mając zbyt wiele do stracenia, postawili wszystko na jedną kartę i skupili się na ataku. Plan się nie powiódł, bo "wyłuskana" przez Błękitnych futbolówka ponownie powędrowała w ich pole karne. I tam, jakby chcąc "podtrzymać tradycję", sfaulowany przez bramkarza znów został... Michał Nosowicz. Nastąpiła typowa "powtórka z rozrywki". Futbolówkę pod pachę ponownie wziął Malanowski i — identycznie jak wcześniej — znów umieścił ją w siatce. Gdyby nie bezsporność obu "jedenastek", to można byłoby wręcz pomyśleć, że końcówka meczu została sowicie "opłacona".

Jednak nawet i przyjezdni nie mieli większych pretensji za owe "jedenastki". Na ich facebookowym profilu pojawiły się chwilę po przegranej także głosy kibiców porównujących obie miejscowości, jak np.: "Różnica w liczbach mieszkańców miast tych klubów wynosi 58 967". Pasym, nie od dziś, chwalony jest za wyniki, które potrafi osiągać w oparciu o — stosunkowo — dość skromną pulę miejscowych piłkarzy. Pasymian cieszyć może to, że choć kuleje ilość, to jakość udaje się utrzymać na wysokim poziomie.

Z wspomnianego wyżej "grafiku" wynika, że w kolejnym meczu Błękitnym "wypada" przegrana. I jakiekolwiek punkty faktycznie będzie bardzo trudno, bo podopieczni trenera Malanowskiego wyruszą 8 listopada do Giżycka, gdzie czekać będą liderzy z miejscowych Mamr.

Pamiętają o korzeniach

Zgodnie z tradycją, najwyżej sklasyfikowana z ekip powiatu kontynuuje przedmeczowe wręczanie pamiątkowych koszulek. Tym razem doceniony został Jacek Bany, który dał się poznać kibicom jako bardzo dobry środkowy obrońca (a który niedawno obchodził 50. urodziny). — Był stoperem w barwach naszego klubu od połowy lat 90' do 2005 roku. W swej karierze reprezentował także barwy Gwardii Szczytno i Zrywu Jedwabno — słyszymy w szeregach Błękitnych. Symboliczną "klamrę historyczną" stanowi fakt, że dziś w pasymskich barwach występuje jego syn, Michał.

Obrazek w tresci

fot. Błękitni Pasym

SKS jak po swoje

SKS Szczytno, który jeszcze kilka miesięcy temu mógł mówić o potężnym kryzysie, dziś prezentuje się jak zupełnie inna drużyna. Niedawno jeszcze okupowali ostatnie miejsce w tabeli klasy okręgowej. Regularnie jednak wskakują na wyższe szczeble (obecnie 8.) i dziś wydają się jednym z mocniejszych jej punktów. Minionej soboty dotkliwie przekonała się o tym Cresovia Górowo Iławeckie.

Przyjezdni zostali należycie "ugoszczeni" na szczycieńskiej murawie. W 7. minucie to oni wyszli na prowadzenie (Jakub Gnaś), a korzystny dla nich wynik utrzymywał się aż do 60. minuty.

Wówczas za strzelanie wzięli się gospodarze. I robili to z zegarmistrzowską punktualnością, co 10 minut. Najpierw gola zdobył Rafał Krajza, następnie Konrad Dąbrowski (70'), znów Krajza (80'), a całość podsumował na 4:1 Igor Nurkowski (90'). Co ciekawe, dwa trafienia padły z rzutów karnych (w obu przypadkach egzekutorem był Krajza).

W ostatnich sekundach
Trzecia, a zarazem ostatnia z ekip, która nie ogłosiła jeszcze "fajrantu" od rundy jesiennej, Omulew Wielbark, po minionym weekendzie może pluć sobie w brodę. Czternasta obecnie ekipa w stawce walczyła w Olecku z Czarnymi. Po upływie regulaminowego czasu gry utrzymywał się bezbramkowy remis. Tuż przed końcowym gwizdkiem, w drugiej z doliczonych minut, gola na wagę 3 punktów zdobył Łukasz Nowak. Wielbarczanie musieli obejść się smakiem.

Czy naszym reprezentantom z klasy okręgowej uda się poprawić pozycję w ostatnim meczu rundy jesiennej? Przekonamy się 7 listopada. SKS spróbuje swych sił na wyjeździe z DKS Dobre Miasto (liderzy), zaś Omulew Wielbark podejmie u siebie Kłobuka Mikołajki (13.).

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5