Powiemy "Tak" trochę później

2020-04-25 16:16:38(ost. akt: 2020-04-25 17:17:33)

Autor zdjęcia: Małgorzata Kowalska

Zamiast szczęścia, radości i ekscytacji, czują niepokój i smutek, bo ich wymarzona uroczystość nie odbędzie się w zaplanowanym terminie. Agnieszka i Wojtek 17 kwietnia mieli złożyć przysięgę małżeńską, a potem bawić się na weselu do białego rana. Niestety ślub trzeba było przełożyć...
Los czasem bywa nieprzewidywalny, a życie pisze scenariusze, o których nawet się nam nie śniło. Dzień ślubu to dzień szczególny dla narzeczonych, ich rodzin i znajomych. Niestety w obecnej sytuacji wiele par musiało go odwołać lub przełożyć na inny termin. Marzenia o ślubie i weselu przegrały bój z rzeczywistością. Z rzeczywistością, w której ze względu na epidemię koronawirusa są pozamykane restauracje, większość usługodawców wstrzymało działalność, a goście zza granicy nie przylecą, bo samoloty nie latają. Nie przyjadą też samochodem ze względu na obowiązkową kwarantannę domową.

— Ślub to nie jest przelot komety, że tylko raz na milion lat mamy na to szansę. Nie można ryzykować. Po epidemii wszystko da się rozplanować od nowa, jeszcze raz wrócić do tematu — mówi Agnieszka. — Lepiej skupić się na tym, co jest naprawdę istotne w tych szczególnych chwilach - w dbaniu o bezpieczeństwo, pomocy słabszym, byciu z najbliższymi. Dobrze jest zagospodarować czas kwarantanny tak, by było to ubogacające doświadczenie, a nie tylko traumatyzujące.

Agnieszka Piekarska i Wojciech Kozioł poznali się 8 lat temu na imprezie motocyklowej. Wojciech wyczynowo od 15 lat jeździ na motocyklu sportowym. Natomiast pasją Agnieszki jest kosmetologia. Dość szybko kontakt przyjacielski przerodził się w wielką miłość. Oboje nie są romantykami, więc w ich związku wszystko postawione jest na spontaniczność. Zamieszkali razem w Szczytnie i tu prowadzą swoje firmy. W marcu 2017 roku okazało się, że Agnieszka spodziewa się dziecka.
— Moment, w którym dowiedzieliśmy się, że spodziewam się dziecka, otworzył w naszym życiu zupełnie nowy etap. Świadomość ciąży zmieniła absolutnie cały świat — mówią narzeczeni. — Magiczne dziewięć miesięcy ciąży to był czas oczekiwania. A oczekiwanie zwykle wiąże się z pewną dozą niepewności, tym bardziej, że ciąża była zagrożona.

W grudniu 2017 roku na świecie pojawiła się ich córeczka Zuzia i rozkochała od razu w sobie swoich rodziców oraz najbliższych.
— Kiedy pierwszy raz wzięłam na ręce swoją kruszynkę, łzy płynęły mi po twarzy, a w sercu czułam ogromną miłość do tej małej istoty — wspomina Agnieszka. — Tego nie da się opowiedzieć słowami ani opisać. To taka radość, gdy patrzy się w oczy bezbronnego maleństwa. Serce przepełnia duma i przekonanie, że ten mały człowiek jest najważniejszym członkiem rodziny. Uwielbiam patrzeć na swoją córkę, widzieć jak się rozwija. Wszędzie jest jej pełno. To takie nasze żywe sreberko, takie nasze serduszko. Kochamy ją nad życie. Jej przyjście na świat sprawiło, że nasze życie nabrało nowych kolorów. Córka wywróciła nasz świat do góry nogami!

Kiedy Wojciech przywiózł ze szpitala do domu swoje dwie kobiety, trzymając córkę na ręku poprosił Agnieszkę by została jego żoną.
— Nie jesteśmy romantykami, ale to była dla mnie magiczna chwila — zapewnia kobieta. — Zaczęliśmy planować nasz wymarzony ślub i wesele. Wybraliśmy datę: 17 kwietnia 2020, zamówiliśmy salę, muzykantów, kamerzystę, fotografa, tort i wszystkie inne usługi. Kupiliśmy swoje ubrania, dla córeczki krawcowa szyła piękną suknię balową, bo chcieliśmy, żeby mała sypała kwiatki w kościele... Zaprosiliśmy gości i z niecierpliwością czekaliśmy na dzień, w którym zostaniemy mężem i żoną.

Obrazek w tresci

Niestety, rozprzestrzeniający się koronawirus pokrzyżował plany małżeńskie. Kiedy na początku marca wirus dotarł do Polski narzeczeni zrozumieli, że planowany ślub i wesele nie będą mogły się odbyć.
— W jednym momencie nasze plany i marzenia się rozwiały — mówią narzeczeni. — Na chwilę posmutnieliśmy, Agnieszka trochę popłakała. Tak się cieszyliśmy, że za kilka dni zostaniemy małżeństwem i spotkamy się z naszymi najbliższymi i przyjaciółmi. Na naszym weselu miało się bawić 200 gości, którzy mieli przyjechać z całej Polski i zza granicy. Było już tak blisko, już sobie wyobrażaliśmy jak to będzie: biała suknia, garnitur i osoby, z którymi chcieliśmy przeżyć nasz najpiękniejszy dzień. Wojtek powiedział, że siła wyższa i nie ma co ryzykować. Zaczęliśmy dzwonić po firmach, by przełożyć ślub i do gości, żeby powiadomić ich, że termin uroczystości został przełożony na 25 września.

Obrazek w tresci

Wiele par, podobnie jak Agnieszka i Wojciech musiało odwołać swoje śluby. Nie każdemu jednak udaje się zgrać wszystko na inny termin. Na szczęście większość firm przekłada terminy lub zwraca zapłacone zaliczki.
— Najgorsze jest to ponowne czekanie — mówią narzeczeni. — Przełożony ślub niczego nie zmienia w relacjach pomiędzy nami. Wesele jesienią też może być piękne. Najważniejsze jest nasze zdrowie i to, aby było bezpiecznie. Musimy teraz zostać w domach i dbać o siebie. Uważamy, że co się odwlecze, to nie uciecze.

Joanna Karzyńska


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W weekendowym (25-26 kwietnia) wydaniu m.in.

Romantyzmem w wirusa... rutyny
„Magdusia… Ty już wiesz co… Kocham Cię” — billboard z takim napisem pojawił się w Olsztynie. Nie wiemy, kto jest adresatką tych słów, kto nadawcą, nie wiemy nawet, czy nie jest to element jakiejś kampanii reklamowej. Ale można to traktować jako przypomnienie, że nawet w czasie kwarantanny romantyczne gesty się liczą.

Natalia DąbkowskaZdjęcie potrafi przenieść w czasie
Fotografia to pasja, uzależnienie, ten momentu „sekundę przed” i kiedy okazuje się, że wszystko układa się, tworząc piękny kadr. Obraz staje się prawdziwy. Czysta adrenalina. — Takiego uzależnienia życzę każdemu! — mówi Natalia Dąbkowska ze Szczytna.

Adrianna TrzepiotaKażdy z nas ma swojego anioła
Pisanie książek jest jej spełnieniem marzeń i życiową misją, a ostatnia "Zimowa Jutrzenka" podczas plebiscytu Książka Roku 2019 zajęła pierwsze miejsce.
— Zaczynać od nowa jest trudno, ale jeśli się podejmuje decyzje w zgodzie z sercem, to wychodzi się na prostą — przekonuje Adrianna Trzepiota.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5