Podarujmy Gabrysi szansę na życie!

2019-06-20 14:00:00(ost. akt: 2019-06-20 12:25:29)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Gabrysia ma się urodzić we wrześniu. Jednak już teraz wiadomo, że dziewczynka ma przewagę prawej komory, ubytek przegrody międzykomorowej oraz hipoplazję, czyli niedorozwój łuku aorty. Czekają ją poważne operacje. Jej rodziców nie stać na nie. Proszą o pomoc.
Aleksandra i Tomasz Bednarek ze Szczytna to młode małżeństwo. Pobrali się trzy lata temu z wielkiej miłości. Owocem tego uczucia jest ich córka Wiktoria, która obecnie ma 1,5 roku. Młode małżeństwo mieszka u rodziców. W styczniu tego roku okazało się, że pani Aleksandra jest w ciąży. Z radosnej nowiny cieszyła się cała rodzina, bo przecież każde dziecko to cud. 26-letnia pani Aleksandra gdy tylko dowiedziała się, że po raz kolejny zostanie mamą wybrała już imię dla dziecka. Pierwszej córce imię wybrał mąż, teraz to koieta postanowiła, że jeśli to będzie córka to nazwie ją Gabrysia.

- Kiedy dowiedzieliśmy się, że znów zostaniemy rodzicami, że nasza rodzina się powiększy bardzo się ucieszyliśmy - opowiada pani Aleksandra. - Dziecko to wielkie szczęście. Pokochaliśmy tę małą krusszynkę od pierwszego momentu. Podczas pierwszej wizyty założono mi kartę ciąży i zlecono wykonanie przesiewowego badania prenatalnego. Nie zaniepokoiło nas to, ponieważ mamy zdrowe dziecko w domu, więc dlaczego teraz miało być inaczej? To był 11 tydzień ciąży, byliśmy przekonani, że będzie to jedynie zwykła formalność. Niestety, tak się nie stało.

Podczas tego badania, lekarz stwierdził nieprawidłowy obraz znakowania dopplera serca. Uspokoił małżonków jednak, że serduszko jest jeszcze malutkie i nie do końca dokładnie wszystko widać. Dla pewności lekarz kazał badanie powtórzyć.

- Na wyznaczony termin konsultacji czekaliśmy z niecierpliwością - kontynuuje przyszła pani Aleksandra. - Z wielką nadzieją w sercu pojechaliśmy na wyznaczoną wizytę. Serduszko trochę urosło, można było dokładnie je obejrzeć i wykonać potrzebne pomiary. Dobrych wiadomości nie było. Podczas wizyty, która trwała ponad godzinę, pani doktor stwierdziła, że w sercu naszego nienarodzonego dziecka widoczne są trzy wady. Choć nie było dokładnie wiadomo, z czym przyjdzie nam się mierzyć i jak bardzo chore urodzi się nasze dziecko, to pewne było, że jego życie jest zagrożone. Zlecono nam w trybie pilnym umówienie wizyty i wykonanie specjalistycznych badań w Warszawie. To, co tam usłyszeliśmy, całkowicie zmieniło nasze życie. Dotychczas dobrze nam znany, pewny i spokojny świat, w ułamku sekundy przestał istnieć. Nad wszystkim górował niewyobrażalny strach.

Małżeństwo dowiedziało się, że ich dziecko ma przewagę prawej komory, ubytek przegrody międzykomorowej oraz hipoplazję, czyli niedorozwój łuku aorty. To wszystko brzmiało jak wyrok wydany na nienarodzone jeszcze dziecko. „Zespół poważnych wad serca" to zdanie zmieniło cały poukładany i szczęśliwy świat rodziny Bednarków. Małżonkowie zaczęli czytać o wadach w internecie, szukali też porady i pomocy u lekarzy specjalistów, skontaktowali się z rodzicami dzieci o podobnych chorobach.

- Postanowiliśmy nasz strach zamienić w nadzieję, bezsilność w działanie - opowiada pani Aleksandra. - Zaczęliśmy szukać człowieka, który może ocalić naszą córeczkę. Dowiedzieliśmy się, że nie jest on wcale tak daleko, bo tuż za naszą zachodnią granicą. W niemieckim Munster jest klinika, w której pracuje polski lekarz, jeden z najlepszych specjalistów na świecie w leczeniu tak złożonych wad serca.

HLHS – zespół niedorozwoju lewego serca, z taką wadą przyjdzie na świat Gabrysia, córka pani Aleksandry i pana Tomasza.Okazało się, że w leczeniu tej wady specjalizuje się prof. Malec.Małżonkowie pojechali do niego na konsultację.

- Usłyszeliśmy, że przed nami bardzo trudna droga, ale jest nadzieja. Gwarancji sukcesu nie może dać nam nikt. Nikt nam nie obieca, że nasza córeczka przeżyje, ale wiemy, że musimy dać jej szansę - tłumaczy pani Aleksandra. - Potrzebujemy pieniędzy, teraz to tylko one są przeszkodą. Kwota, jaką musimy w krótkim czasie zdobyć, jest dla nas niewyobrażalna. Nie mamy swojego domu, bo mieszkamy u rodziców, pracuje tylko mąż, ja jestem na zwolnieniu. Nie dostaniemy tak dużej pożyczki, a musimy zebrać około 400 tysięcy złotych. Nie chcemy się poddać, nie możemy pozwolić na to, żeby brak pieniędzy mógł zaważyć na życiu lub śmierci naszego dziecka. Prosimy o pomoc. Czasu nie mamy zbyt wiele. Termin porodu zaplanowany jest na 14 września. Dwa tygodnie wcześniej muszę już być w klinice w Munster. Prawdziwa walka rozpocznie się tuż po porodzie. Mamy nadzieję, że dzięki Waszej pomocy ta walka rozpocznie się w miejscu, w którym nasza córka będzie miała największe szanse na przeżycie. Błagamy o pomoc dla naszej małej Gabrysi! Nie sądziliśmy, że nas to może spotkać ale będziemy walczyć o życie naszego dziecka. Czasem zastanawiałam się dlaczego właśnie nasze dziecko to spokało. Jedna ze znajomych powiedziała mi jednak "może gdyby urodziło się w rodzinie patologicznej, nikt by o nią nie walczył, a przyjdzie na świat w rodzinie, która ją kocha i zrobi dla niej wszystko. Bóg wie co robi...". Wierzę, że dzięki wsparciu ludzi uda nam się uratować Gabrysię! Za każdą pomoc, wsparcie i dobre słowo serdecznie dziękujemy.

Operacja po porodzie szansą na życie Gabrysi! Maleństwo czeka wiele trudnych zabiegów i operacji. Do porodu zostało dwa miesiące.

Na portalu SiePomaga założona została zbiórka "Pomóż Gabrysi przyjść na świat – operacja po porodzie szansą na życie!". Liczy się każda złotówka! Pamiętajmy, że pomaganie ma wielką moc, a dobro ofiarowane zawsze powraca!

Link do zbiórki: http://]https://www.siepomaga.pl/dla-gabrysi?fbclid=IwAR3wpRK7I4bihqw5xutBD5T5vIgdv2dI5962-yO8-IoinxnXVvvrwX5KS-M

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5