Po latach tułaczki, wróciłem do domu na święta

2018-12-29 16:54:33(ost. akt: 2018-12-29 10:00:32)

Autor zdjęcia: Joanna Karzyńska

Po ośmiu latach tułaczki Jacek wrócił do domu w wigilijny wieczór. Czekało na niego miejsce za stołem i kochające serca rodziców oraz rodziny. - Bezdomnym nie zostaje się raz na zawsze, a w święta dzieją się cuda — zapewnia Jacek.
- Osiem wigilii spędziłem z dala od domu - mówi pan Jacek. - Nie były to szczęśliwe święta, bo spędzałem je w noclegowniach, na dworcu a czasem w jakiś pustostanach. Kiedy człowiek pije to obojętnieje na wszystko. Nie ważna jest rodzina, dom i święta. Wyszedłem z nałogu, mama przygarnęła mnie i przebaczyła. Ale chciałbym opowiedzieć Wam moją historię, ku przestrodze jednych a innym po to, by nie skreślali ludzi z góry... bo każdy może przecież zbłądzić.

Jacek ma 43 lat i bagaż najrożniejszych doświadczeń życiowych. Prawie 20 lat temu skończył studia. Miał kochającą rodzinę i wspaniałą dziewczynę, z którą planował wspólną przyszłość. Pracował jako przedstawiciel handlowy.

- Zarabiałem spore pieniądze, stać mnie było na wiele. Zawsze wydawało mi się, że znam umiar, granice, których nie powinno się przekraczać... niestety, pomyliłem się - przyznaje Jacek. - Coraz więcej czasu spędzałem z kumplami w barach, na imprezach. Nawet nie wiem kiedy alkohol przysłonił mi cały świat. Ale najgorsze przyszlo, gdy spowodowałem wypadek po pijaku. Na szczęście nikomu nic groźnego się nie stało ale straciłem prawo jazdy i zostałem bez pracy. Rodzina chciała mi pomóc, początkowo pożyczli mi pieniądze, opłacali mieszkanie ale ja wciąż piłem.

Przez ponad dwa lata rodzice i rodzeństwo pomagali Jackowi, jednak przyszedł dzień, w którym powiedzieli "dość". Jacek okradł swoich rodziców. Zabrał wszystkie pieniądze i część biżuterii matki. Bał się, że w takim małym mieście jak Szczytno szybko wieści się rozchodzą, więc postanowil wyjechać do Warszawy.

- Myślałem, że za te kilkanaście tysięcy to będem królem Warszawy, tymczasem starczyło mi ich na kilka tygodni - opowiada. - Nie miałem za co opłacić mieszkania, a koledzy szybko zniknęli jak się okazało, że nie mam już pieniędzy. Zostałem sam, bez pieniędzy, pracy i dachu nad głową... wtedy po raz pierwszy nocowałem na dworcu... Udawałem, że czekam na autobus. Z niewielką torbą w ręku przez kilka dni kręciłem się w okolicach dworca. Nauczyłem się dość szybko, że żeby nie być głodnym trzeba kraść. Najczęściej kupowałem wino albo nalewkę, upijałem się i starałem się zapomnieć. Pierwsze tygodnie były trudne ale potem poznałem wiele osób takich jak ja... bezdomnych, którzy nauczyli się "jakoś" żyć.

Najtrudniej oszukać jest głód. Jacek nie ukrywa, że wiele razy był głodny. Żebrał, grzebał w śmietnikach, kradł.
— Są ludzie, którzy postrzegają bezdomnego tylko jako człowieka bez wykształcenia, alkoholika, osobę, która nigdy nie chciała pracować — tłumaczy. — To strasznie krzywdzący stereotyp. Czasem wystarczy splot tragicznych wydarzeń, człowiek ląduje na bruku i bardzo ciężko mu się podnieść. Przez tyle lat tułaczki poznałem wiele różnych historii i wiem, że każdy człowiek może stać się bezdomnym i nie zawsze jest to jego wybór — przekonuje.

Jacek wielokrotnie zgłaszał się do ośrodków pomocy, podejmował leczenie i po jakimś czasie wracał na ulicę. Łamał regulaminy w schroniskach dla bezdomnych.
— Wiele razy chciałem wrócić do normalnego życia, ale alkohol był silniejszy — opowiada. — Widziałem pogardliwe spojrzenia ludzi, gdy żebrałem i to, jak odsuwali się, bo śmierdziałem. Czasem myłem się w toaletach w marketach, na dworcach. Alkohol zawsze wygrywał. Nie wytrzymywałem dłużej niż tydzień bez picia - dodaje.

Wiele razy Jacek miał odmrożone stopy i ręce. Blizny ma do dziś, a chodzenie sprawia mu trudność.
- Pamiętam pierwszą wigilię spędzoną w pustostanie. Spało nas tam kilkanaście osób - wspomina Jacek. - Ja myślałem, że w moim domu jest piękna choinka, rodzina siedzi przy zastawionym stole i śpiewa kolędy. Łzy same popłynęły. Wstydziłem się wrócić i powiedzieć: przepraszam. Potem już nie odczuwałem smutku, bo bywały dni, że nie wiedziałem już, że są święta. W pijackim amoku każdy dzień jest taki sam...

Po ponad ośmiu latach bezdomności zdarzyło się coś, co wstrząsnęło Jackiem i zmobilizowało go do zmiany. Pewnego dnia obudził się w pustostanie, w którym od kilku miesięcy "pomieszkiwał" obok martwego kolegi. Okazało się, że serce mężczyzny nie wytrzymało - miał 39 lat.
- Śmierć "Czarnego" mnie zaskoczyła i przeraziła. Znaliśmy się ponad dwa lata, nigdy nie narzekał na zdrowie, a tu nagle budzę się i widzę, że on nie żyje - opowiada. - Przestraszyłem się nie na żarty. CHlopak był przecież młodszy niż ja. Postanowiłem przerwać ten koszmar i zgłosiłem się na leczenie do zamkniętego ośrodka. Po pół roku zamieszkałem w schronisku. Pomogli mi znalezć pracę i dali mi dach nad głową. Narodziłem się na nowo. Brakowało mi jednak rodziny. Tęskniłem ale bałem się, że nie chcą mnie znać.

Jacek postanowił przyjechać do rodzinnego domu w Szczytnie na święta. W wigilijny wieczór z drżeniem serca zapukał do drzwi rodziców.
- Słyszałem jak śpiewają kolędy. Zadzwoniłem i po chwili w drzwiach zobaczyłem swojego tatę - mówi ze łzami w oczach. - Był tak zaskoczony... w milczeniu przytulił mnie a ja nie mogłem powiedzieć nawet słowa. Po chwili przy drzwiach była już mama i siostra oraz jej dzieci. Ściskaliśmy się tak na klatce schodowej nie mówiąc nic. Po twarzach plynęły tylko łzy, a ja całowałem mamę po rękach. W końcu weszliśmy do domu... tu czekało puste miejsce przy stole. Mama powiedziała mi, że zawsze na mnie czekali, że wierzyli, że kiedys zasiądę z nimi do wspólnego posiłku. Tego wieczoru łzy przeplataly się ze szczęściem. Dostałem kolejną szansę od życia. Nie zmarnuję jej, bo wiem co znaczy głód, ból, smutek i pustka. Dziękuję rodzicom i rodzeństwu, że mi przebaczyli i przyjęli do rodziny...

Joanna Karzyńska

Komentarze (19) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Janka #2651487 | 37.47.*.* 29 gru 2018 18:12

    Nie rozumiem. Chłopak, który zmarł po 8 latach bezdomności Jacka miał 39 lat. Z tekstu wynika, że Jacek miał wtedy około 31 lat. Bohater artykułu stwierdza jednak, że kolega był od niego młodszy. Chyba to wszystko sfabularyzowane.....

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-8) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. wiki #2651513 | 217.149.*.* 29 gru 2018 19:08

      Piekne.Witamy w nowym zyciu.

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    2. Dyskryminacja ojców w sądach rodzinnych #2651517 | 188.147.*.* 29 gru 2018 19:10

      https://www.polskieradio.pl/7/163/Artyku l/1386431,Ojciec-bez-szans-w-walce-o-opi eke-nad-dzieckiem

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. JacPLac #2651520 | 95.40.*.* 29 gru 2018 19:15

      K...a Mać ! , przeje.ana choroba. Aż mi łzy poleciały bo to jakbym siebie czytał....

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

    4. łzawa historyjka.... #2651526 | 188.146.*.* 29 gru 2018 19:22

      i na ile prawdziwa...?

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (19)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5