Cudowna moc Bożego Narodzenia

2018-12-24 14:34:17(ost. akt: 2018-12-24 12:38:32)

Autor zdjęcia: pr

W życiu rodziny Ziółkiewiczów święta Bożego Narodzenia to najpiękniejszy i najbardziej wzruszający czas. - Kiedy siadam do wigilijnego stołu to nie mogę powstrzymać łez. Dostałam piękny prezent w postaci kochającej rodziny.
- Święta Bożego Narodzenia to dla naszej rodziny najpiękiejszy czas. Najważniejsze wydarzenia naszego życia właśnie wtedy się wydarzyły - opowiadają Małgorzata i Waldemar Ziółkiewicz. - Boże Narodzenie to czas w którym na świat przychodzi Bóg w postaci dzieciątka Jezus. Wigilia tego dnia to cudowne i piękne święto, które zaskakuje nas niezapomnianymi przeżyciami w gronie rodziny i znajomych. A my mamy to szczęście, że i ślub braliśmy w święta i nasze dzieci również się urodziły w ten piękny Bożonarodzeniowy czas.

Pani Małgorzata pochodzi ze Szczytna, tu się urodziła, uczyła się, spędziła lata młodości. Tu też poznała swego męża Waldemara, który pochodzi z Mrągowa. Dość szybko miłość pojawiła się w ich związku. Pan Waldemar pracował w Jednostce Wojskowej w Lipowcu. Był starszy o 9 lat, jednak to nie stanąło na przeszkodzie ich wielkiej i pięknej miłości.

- Poznaliśmy się w dość nietypowych okolicznościach - śmieje się pani Małgorzata. - Odwiedziłam swojego brata Leona, a on poskarżył mi się, że sąsiad zbyt głośno słucha muzyki. Niewiele myśląc poszłam więc do niego, żeby powiedzieć mu, żeby ściszył muzykę. Okazało się, że sąsiad - młody porucznik jest bardzo przystojny i tak jak ja slucha zespołu Pink Floyd. Coraz częściej odwiedzałam brata i coraz częściej przypadkiem gawędziłam z jego sąsiadem. I tak jakoś z tej znajomości narodziła się miłość...

Pani Małgorzata i pan Waldemar zawsze uwielbiali grudnowe święta, więc postanowili, że swój związek małżeński zawrą w pierwszy dzień Bożego Narodzenia. Był rok 1985, kiedy przysięgali sobie miłość, wierność, uczciwość małżeńską i to, że nie opuszczą się aż do śmierci.

- Pamiętam, że był mróz, ale uroczystość była piękna - wspomina z nutą nostalgii pani Małgorzata. - Byliśmy młodzi, szczęśliwi, zakochani. choć nie wszyscy goście dotarli na ślub był cudowny. Takich chwil się nie zapomina. I mimo, że ja miałam zaledwie 19 lat a mąż 28 to zawsze potrafiliśmy się porozumieć, pójść na kompromis. Po latach mąż przyznał się, że chciał wziąść ślub w święta, bo męża dziadek Adam Ziółkiewicz wstąpił w związek małżeński 25 grudnia, a urodził sie 24.12.1904 r.. Babcia męża miała na imię Bronisława.. była na naszym ślubie.. miała 79.

Młode małżeństwo mieszkało w Szczytnie. Jak mówi pani Małgorzata oboje kochają to miasto i darzą je ogromnym sentymentem. To tu wydarzyły się najważniejsze chwie ich życia. Kilka miesięcy po ślubie młoda kobieta zaszla w ciążę. Radość była ogromna, bo oboje pragnęli mieć potomstwo.

- Dzień przed wigilią złapały mnie skurcze i trafiłam do szczycieńskiego szpitala - opowiada pani Małgorzata. - I tak w wigilię o 16.55 na świecie pojawiła się nasza córka Magdalena Małgorzata. Oboje nie potrafiliśmy powstrzymać łez szczęścia, bo czy trzeba czegoś więcej od losu niż takiego Bożonarodzeniowego cudu? Nasze szczęście było ogromne i to nic, że większość osób siadała wspólnie do świątecznego stołu... My dostaliśmy od losu dziecko - najpiękiejszy prezent jaki można sobie wymarzyć. Mój tata tak bardzo oczekiwał narodzin wnuczki, że z narwów zamiast rumianku naparzył sobie... majeranku. Wszyscy cieszyliśmy się z narodzin Madzi - dodaje ze łzami w oczach.

W trójkę stanowili piękną i zgodną rodzinę. Marzyli wciąż jednak o jeszcze jednym dziecku. W każdą wigilię na stole oprócz opłatka i tradycyjnych dań pojawiał się urodzinowy tort. Były życzenia, prezenty i podwójna radość: ze świąt i z córki. Dwa lata później pani Małgorzata dowiedziała się, że znów zostanie mamą. Radość była ogromna. Termin narodzin wyznaczono na 11 marca.

- Ale jak to w życiu bywa, nie wszystko układa się tak jak powinno - wspomina kobieta. - Był rok 1989 szykowaliśmy się do Świąt, a tu zaczęły się komplikacje i wigilię musiałam spędzić w szpitalu. Mąż upiekł tort dla córki i w szpitalu świętowaliśmy jej 3 urodziny. Dzień później, 25 grudnia o godzinie 10.15 na świecie w 29 tygodniu ciąży pojawił się Wojtek. Cieszyliśmy się, ale martwił nas stan jego zdrowia. Baliśmy się, bo takie wcześniaki mają wiele powikłań po porodzie. Synek ponad dwa miesiące spędził w szpitalach.

Po miesiącach obawy o zdrowie młodszej pociechy życie państwa Ziółkiewicz wróciło do normy. Małżonkowie bardzo kochają swoje dzieci i dbają o dobre relacje z nimi. W roku 1992 pan Waldemar otrzymał przeniesienie do Sandomierza i tam rodzina mieszka teraz. Jednak nie zapominają o swoich rodzinnych miastach. Planują, że za dwa lata wrócą do Szczytna.

- Córka wyszła za mąż za Mariusza, mają dwójkę wspaniałych dzieci. Syn w przyszłym roku planuje ślub z Ewą, która na świat przyszła 26 grudnia - mówi pani Małgorzata. - I jak tu nie wierzyć w magię świąt? Kiedy siadam do wigilijnego stołu i widzę moją rodzinę to nie mogę powstrzymać łez. Dostałam od życia naprawdę piękny prezent w postaci kochającej rodziny. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym bez nich żyć. Dużo rozmawiamy z naszymi dziećmi i wnukami. Wiedzą, że zawsze na nich czeka miejsce w domu, mają w nas wsparcie i miłość. To jest po prostu nasza bajka, bajka tak piękna, że czasem nie mogę powstrzymać się od wzruszeń. Magia świąt w naszym życiu zdziałała prawdziwe cuda - dodaje.

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. wziąŚć ślub #2649465 | 5.173.*.* 25 gru 2018 09:11

    raczej wziąć... czas wrócić do podstawówki

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5