Biegowe legiony Szczytna. Z ziemi włoskiej do Polski

2018-11-18 13:19:44(ost. akt: 2018-11-18 13:23:09)

Autor zdjęcia: KM #Reset

Stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości było hucznie świętowane nie tylko w całym kraju, ale i za granicą. Biegacze spod bandery powiatu szczycieńskiego naturalnie spełnili swój patriotyczno-sportowy obowiązek. W miniony weekend nogi poniosły ich nawet do... Włoch, jakby pragnąc przywieźć wspomnienia i medale z "ziemi włoskiej do Polski".
Najdłuższą drogę, by stanąć na linii startu, pokonał biegowy duet klubu Jurund Szczytno. Józef Zdunek (prezes) oraz Wojciech Białobrzewski - nim oficjalnie ruszył ich "krokomierz" - przejechali przeszło 1600 km do malowniczej Ravenny (włoska miejscowość nad Adriatykiem, niedaleko San Marino), znanej od wieków m.in. ze światowej sławy mozaikarzy.

- Przygotowania do udziału w jubileuszowej, 20. edycji Maratonna di Ravenna, trwały długo. Opłaciło się, bo nasz wyjazd zaliczamy do najciekawszych biegowych przygód kończącego się już powoli roku. Pojawiły się też nowe rekordy życiowe - przekonują nasi biegacze. Józef Zdunek zajął - z czasem 3:41,50 w kat. OPEN 569. miejsce, Wojciech Białobrzewski - z czasem 3:54,37 uplasował się na miejscu 751.) Maraton ukończyło łącznie 1591 biegaczy (wystartowało więcej uczestników, nie wszyscy jednak zdołali dotrzeć do mety). Polskie barwy były solidnie widoczne ponadto na serii biegów towarzyszących, jak np. w półmaratonie, marszach rodzinnych etc.

- Trasa prowadziła w dużej części uliczkami zabytkowego Starego Miasta. Biegnąc można było podziwiać wiele okazów wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W dwudniowym pikniku biegowym wzięło udział łącznie kilkanaście tysięcy zawodników. Przede wszystkim Włoch, ale byli i przedstawiciele innych krajów Europy - słyszymy w klubie Jurund.

- Odnieśliśmy wrażenie, że Włosi są po prostu zakochani w tej formie ruchu. Znaczna część biegła w ogóle nie dlatego, by walczyć o wynik. Raczej o udowodnienie, że "biegać każdy może". Jeden szybciej, drugi wolniej. Ważne, by w jednym kierunku, zawsze razem. A najlepiej z całą rodziną - dodaje szczycieński duet, który zebrał prawdopodobnie najwięcej braw w tegorocznej edycji. Skąd taki aplauz? Ostatnie metry ekipa Jurunda pokonywała bowiem z imponującą, czterometrową flagą Polski, która była jasnym sygnałem: "nasz kraj świętuje 100-lecie odzyskania niepodległości"!

- Barwy Jurunda Szczytno były widoczne także m.in. w stolicy. W warszawskim Biegu Niepodległości udział wzięli np. Beata i Wojciech Koźliccy. Beata odnotowała zresztą nową "życiówkę" (czas 47:48, 3730. miejsce OPEN, w kat. kobiet 336. miejsce). Wojtek dzielnie dotrzymywał jej kroku i linię mety minął po 1 godzinie, 3 minutach i 2 sekundach, co dało mu 13632. miejsce OPEN i 9984. lokatę w kat. mężczyzn - podsumowuje prezes klubu.

Morsy w bieli i czerwieni
Jeśli mowa o celebracji tak historycznego wydarzenia, to na arenie boju nie mogło zabraknąć i innej z najbardziej rozbieganych drużyn powiatu szczycieńskiego, czyli morsów z klubu #Reset.

Najliczniejszą brygadę (ok. 20 osób) nasi specjaliści od przerębli wystawili w Dywitach. Tam #Reset wszedł w skład przeszło 600-osobowego tłumu biegaczy, który w biało-czerwonych barwach obiegł jezioro Dywickie. Zagrzewała ich orkiestra, której bębny słychać było znacznie dalej niż tylko po drugiej stronie akwenu. Po biegu wszystkie "zimnoluby" zafundowały sobie kąpiel w lodowatej wodzie. Towarzyszyła im 30-metrowa flaga Polski, z którą - trzymając ją nad głowami, by nie zamokła - odśpiewali hymn narodowy.
Ekipa #Reset w Dywitach: Bogumiła i Jarosław Kordek, Andrzej i Patryk Szczerbo, Monika Kaczmarczyk, Izabela Zaborowska, Mirosław Orzoł, Jowia Ciukszo, Katarzyna Furczak, Marcin Cegielski, Monika Kretkiewicz, Katarzyna i Krzyszof Szulc, a także dwa biegowe klany: Jerzok (Jola, Tomasz i Eryk) oraz Brzuzy (Ewa, Paweł i Mateusz).

W niepodległościowy weekend ekipa #Reset (Monika Kaczmarczyk, Magdalena Jabłonowska, Iza Zaborowska, Katarzyna Furczak, Piotr i Olaf Mikosza, Piotr Pankiewicz i Mirosław Orzoł) pojawiła się także w Orzyszu, gdzie - pod osłoną nocy i gęstej mgły - zorganizowano III Bieg Nocy Listopadowej. Wiodący leśnymi, nadjeziornymi duktami. Zawodnicy tym razem nie biegli po miejsca (medale czekały na każdego). Pokonując kolejne kilometry (wspólnie z m.in. żołnierzami stacjonującego nieopodal międzynarodowego batalionu wojsk NATO), z racami i pochodniami w dłoniach (lub latarkami na czołach), chłonęli podniosłą atmosferę (wideorelację z wydarzenia można obejrzeć na naszym redakcyjnym profilu w serwisie Facebook).

- Piękny, bardzo klimatyczny, nocny bieg w barwach biało-czerwonych. Te płonące pochodnie, pieśni żołnierskie w tle dawały niepowtarzalny nastrój. Nieważne kto był pierwszy, a kto ostatni. Najważniejsze, że wspólnie i rodzinnie uczciliśmy 100-lecie odzyskania niepodległości - mówi Monika Kaczmarczyk z klubu #Reset.
Nie były to jednak jedyne plany, które względem minionych dni miał #Reset. Uwadze nie umknęły bowiem i stolice. W Warszawie solidny występ odnotowało morsowe trio w składzie: Magdalena i Grzegorz Filipiak oraz Mirosław Dec. W stolicy Warmii i Mazur, w II Olsztyńskim Biegu Niepodległości (10 km), barwy powiatu godnie zaprezentował m.in. inny ze specjalistów od przerębli - reprezentujący dodatkowo Areszt Śledczy Szczytno Piotr Mikita (120. miejsce OPEN, czas 46:20).

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5