Mańkowski i Gontarzewski walczą o fotel burmistrza

Krzysztof Mańkowski, "Razem dla Mieszkańców": Kandyduję na burmistrza, bo choć wiem, jak długą drogę przeszło Szczytno, widzę ile jest jeszcze do zrobienia. Mieszkam w naszym mieście od 50 lat, przez ostatnie 20 lat zbierałem samorządowe doświadczenie na wielu szczeblach. Dzięki temu wiem nie tylko „co” trzeba zrobić w Szczytnie, ale przede wszystkim „jak” i „za co” to zrobić.
Wiem gdzie szukać pieniędzy na zrealizowanie mojego ambitnego programu wyborczego dla Szczytna, w którym bardzo ważny jest człowiek. Uważam, że za pieniędzmi trzeba jeździć. Moim miejscem pracy będzie nie tylko szczycieńska wieża ratuszowa, ale praca w terenie oraz jakże ważne kontakty międzyludzkie.
Nasze Szczytno zmieniło się, to nie ulega wątpliwości, ale widzę też Szczytno jako miasto niewykorzystanych szans na rozwój. Widzę wiele błędów, które mnie bolą jako mieszkańca Szczytna. Niestety od samego obserwowania i narzekania nic się nie zmieni, trzeba działać.
I to właśnie postanowiłem zrobić. Sprawa kapitalnego remontu placówek oświatowych, rozwiązanie problemu wieży ciśnień, budowa stadionu i basenu, zdecydowana poprawa wyglądu budynków komunalnych, miejsca wypoczynku na świeżym powietrzu dla rodzin
z małymi dziećmi, młodzieży i starszego społeczeństwa, wsparcie placówek świadczących usługi medyczne, zielone światło dla lokalnych przedsiębiorców to będzie to czemu poświęcę centrum uwagi i obiecuję, że rozpocznę realne działania od pierwszego dnia, jeżeli mieszkańcy Szczytna mi zaufają. Dlaczego kandyduję? Bo chcę, tak jak wszyscy mieszkańcy naszego miasta, aby Szczytno było tak fajnym miastem jak na to zasługuje. Miastem,
w którym będziemy się realizować, wypoczywać, rozwijać i spędzać wolny czas. Miastem otwartym na turystów, przedsiębiorców, miastem rozwijającym się kulturowo, historycznie i społecznie bo „Szczytno to Nasz Dom”.

Zbigniew Gontarzewski, PiS: Decyzja o kandydowaniu na burmistrza Szczytna nie była łatwa. Mam świadomość odpowiedzialności i ogromu ciężkiej pracy, jeżeli chce się dotrzymywać obietnic. A ja chcę i staram się ich zawsze dotrzymywać. Mam ustabilizowaną sytuację rodzinną i zawodową. Nie boję się nowych wyzwań, tym bardziej takich, które mogą spowodować coś dobrego w naszym mieście. To daje też dodatkową chęć do pracy.
Sama decyzja jest efektem rozmów z mieszkańcami naszego miasta. Słyszałem od nich wiele narzekań, ale też nadzieję, że można i trzeba dużo w Szczytnie zmienić. Lubię pomagać innym, bo daje wielką satysfakcję. Do dziś spotykam ludzi, którzy dziękują mi za pomoc kiedy pełniłem jeszcze służbę w Policji. To naprawdę bardzo miłe. Samorząd pojmuję nie jako pracę, bo karierę zawodową mam już za sobą, lecz jako służbę. Służbę dla mieszkańców Szczytna.
Impuls do kandydowania pojawił się również w rozmowie z moimi synami. Obaj są już dorośli i mieszkają w Olsztynie. Kiedyś w rozmowie stwierdzili, cyt. „Szczytno z chwilą zamknięcia sklepów zamiera i nie ma w nim żadnej przyszłości”. Trochę mnie to zabolało, ale w gruncie rzeczy musiałem przyznać im rację. Wszystko to sprawiło, że postanowiłem kandydować na burmistrza Szczytna. Nie mogę już dalej bezczynnie patrzeć jak inwestycje omijają Szczytno i lokowane są w Biskupcu, Nidzicy czy Chorzelach. Trudno też akceptować sytuacje, kiedy samorząd zamiast rozwiązywać problemy bezczynnie im się przygląda!!! Najwyższy czas na zmiany, ale też "ostatni gwizdek" na rozwój w mieście!