A miałaś się nie urodzić, córko...

2018-10-13 19:30:39(ost. akt: 2018-10-14 17:54:17)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Lekarz powiedział pani Zofii, że dziecko na które z mężem czekała, najpewniej urodzi się chore i najlepiej byłoby ciążę usunąć. Nie zdecydowali się na aborcję. Po 40 latach małżonkowie przyznają, że była to najlepsza decyzja w ich życiu.
Bardzo pragnęłam kolejnego dziecka — opowiada pani Zofia z Pasymia. — To było moje drugie małżeństwo. Pierwsze się rozpadło z winy męża. Pił, a na dodatek lubił hazard. Potrafił nie wracać do domu przez kilka dni. W końcu powiedziałam dość. Założyłam sprawę rozwodową, ale się na nią nie stawił, więc rozwód orzeczono bez jego obecności.
Mojego byłego męża nie obchodził los syna. Artur go nie pamiętał, bo miał dwa lata, jak ojciec poszedł sobie w świat. Pojawił się, gdy syn miał siedem lat i chodził już do szkoły. Chciał się pogodzić, płakał, że chce mieć kontakt z Arturem. Niestety, syn bał się go i nie chciał nawet z nim rozmawiać. Po tej rozmowie więcej się pojawił się.

Przez blisko 10 lat pani Zofia mieszkała z synem w Mrągowie. Potem przeprowadziła się do bliżej Szczytna. Tu podjęła pracę, a syn chodził do miejscowej szkoły. Był rok 1975 kiedy pani Zofia poznała swojego drugiego męża. Długo bała mu się zaufać. Nie chciała cierpieć i nie chciała, żeby jej syn czuł się przez nią odtrącony. Jednak pan Stanisław – spokojny i skromny kawaler – zjednał serca obojga swoją dobrocią i bezgraniczną miłością.
— Wyszłam po raz drugi za mąż. Chcieliśmy mieć dziecko. Przez pierwsze dwa lata nie udało mi się zajść w ciążę. Lekarze mówili, że nic mi nie jest, że może to stres. W końcu jednak się nam udało! Cieszyliśmy się wszyscy, a mąż i syn już od pierwszych dni zaczęli wymyślać imiona dla dziecka. Ja modliłam się, żeby było zdrowe.

Niestety, jak to bywa w życiu, nie wszystko dzieje się tak jak byśmy tego chcieli. Pani Zofia nie czuła się zbyt dobrze. Po kolejnych badaniach jeden z lekarzy zaprosił ją do gabinetu na rozmowę. Kobieta do dziś wspomina ją ze łzami w oczach.
— Lekarz powiedział mi, że mam dużą torbiel, która jest umiejscowiona tak, że może powodować ucisk na dziecko — opowiada pani Zofia. — Byłam przerażona, a on przekonywał mnie, że ciążę trzeba usunąć, bo dziecko z pewnością urodzi się chore. Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy, szczypałam się, chcąc obudzić się z tego koszmaru. Wyszłam z gabinetu i nie wiem jak dotarłam do autobusu, a potem do domu.
W objęciach męża pani Zofia poczuła się bezpieczna, opowiedziała mężowi o tym co powiedział lekarz i co zasugerował. Przez całą noc nie spali. Rozmawiali o swoich obawach i o tym, co powinni zrobić.
— Kiedy nastał nowy dzień i spojrzałam w oczy syna, wiedziałam, że nie będę w stanie poddać się aborcji — kontynuuje swoją opowieść. — Zabić dziecko? Dziecko, którego tak pragnęliśmy i pokochaliśmy od pierwszego bicia jego serduszka... Nie mogłam tego zrobić. Wiedziałam, że urodzę. Powiedziałam o tym mężowi, który przytulił mnie i ze łzami w oczach powiedział, że cokolwiek się stanie, zawsze będzie przy mnie i przy naszym dziecku. Że jest dumny z decyzji jaką podjęliśmy.

Każdy dzień małżonkowie spędzali na żarliwej modlitwie i wspieraniu się. Pani Zofia postanowiła, że dziecko, które się narodzi nazwą Bogumił lub Bogumiła. Zawierzyli Bogu i Matce Boskiej. I tak trwali do dnia porodu.
— Termin porodu miałam na 20 wrzesień, ale bóle porodowe złapały mnie trzy dni wcześniej — wspomina pani Zofia. — Jadąc do szpitala zabrałam przygotowaną torbę z ubraniami i różaniec. Niewiele z porodu pamiętam, był to poród tzw. kleszczowy. Nie miałam siły, ale gdy usłyszałam płacz dziecka, byłam najszczęśliwszą matką na świecie. Lekarz pokazał mi córkę. Zauważyłam, że jest bardzo opuchnięta, ale najważniejsze, że żyła. Pamiętam, że lekarz uśmiechnął się do mnie i powiedział, że wszystko jest w porządku.

Bogumiła dostała tylko 1 punkt w skali apgar. Była bardzo słaba, ale walczyła o życie. Kiedy rodzice trzymali ją na rękach, byli nieprawdopodobnie szczęśliwi. Lekarz prowadzący oznajmił im, że dziecko jest całkowicie zdrowe, a opuchlizna była spowodowana jedynie zatruciem ciążowym. Kiedy już mogli wrócić do domu z dumą przedstawili Arturowi jego siostrę.
— Byliśmy najszczęśliwszą rodziną na świecie. Patrzyliśmy na nasze dzieci i radość wypełniała nasze serca — przyznaje pani Zofia. — Dziękowałam Bogu, że dał mi dziecko, i to zdrowe dziecko. Gdyby nawet było chore, kochalibyśmy je tak samo, a może bardziej. Minęło już prawie czterdzieści lat od porodu, a ja wciąż mam w uszach słowa lekarza namawiającego mnie do aborcji. Co by było, gdybym się zdecydowała? A teraz patrzę z dumą na swoją córkę. Ona ma takie dobre serce, opiekuje się osobami starszymi. Ma tyle empatii, że czasem myślę, że mogłaby obdarować nią cały świat. To kochane dziecko i nasza podpora na starość. Kiedyś podjęliśmy z mężem dobrą decyzję, Bóg nam pobłogosławił, a córka odwdzięcza nam się każdym gestem, uśmiechem i dobrym słowem...

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. nektarina #2607853 | 213.184.*.* 24 paź 2018 07:42

    Ja też miałam się nie urodzić. Lekarze sugerowali mamie aborcję i mówili, że obie nie przeżyjemy porodu. Mama nie zdecydowała się na aborcję i całą ciążę czekała na śmierć łudząc się nadzieją, że chociaż mnie uratuje. Przeżyłyśmy obie i obie do dziś żyjemy :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  2. grab #2602810 | 77.253.*.* 15 paź 2018 23:56

    Brawo! Jesteście normalnymi, porządnymi ludźmi. Oby wszyscy tacy byli.

    Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

  3. bogusia #2602189 | 79.188.*.* 15 paź 2018 09:03

    cóż....Mam na imię Bogumiła czy to zbieg okoliczności? też miałam się nie urodzić ,nakłaniano mamę do usunięcia ciąży z powodów bardzo podobnych jak u państwa,dzisiaj dziękuję mamie że podjęła bardzo dobrą decyzję,cieszę się życiem,cieszę się dziećmi i wnukami.Pozdrawiam serdecznie gratuluję dobrej decyzji a lekarze mylą się też czasami.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. REal #2601894 | 31.6.*.* 14 paź 2018 18:39

      Kocham takie opowieści i takich ludzi. Normalnych, na których można polegać, kochających się ... Super!

      Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5