Joanna, która poszła za głosem serca

2018-08-05 17:46:26(ost. akt: 2018-08-05 14:56:31)
Joanna Gawryszewska szefowa Fundacji Kreolia

Joanna Gawryszewska szefowa Fundacji Kreolia

Autor zdjęcia: Ewa Mazgal

Byłam pod ogromnym wrażeniem tego, co w maleńkich Jerutkach pod Szczytnem robi Fundacja Kreolia i jej szefowa Joanna Gawryszewska. Historia tego miejsca przywraca wiarę w człowieka i jest dowodem na to, że wszystko jest możliwe.
— Pani Joanno, ile osób mieszka w Jerutkach?
— Około 370 osób.

— I w takiej malutkiej miejscowości działają dwa chóry?!

— Jeden chór — Pasjonata — działa w Świętajnie. Jerutki są jego drugim domem. Drugi chór to właściwie grupa związana z Fundacją Kreolia. Nasza fundacja ma pod swoją opieką ponad 200 osób. Naszym głównym przedsięwzięciem jest Kuźnia Talentów. Prowadzimy z dziećmi zajęcia indywidualne i grupowe, na których uczą się gry na instrumentach i śpiewu. Prowadzę jeszcze chór dla osób dorosłych w Wielbarku, we współpracy z Gminnym Ośrodkiem Kultury. Jestem dyrygentką. 


— A pani skąd się wzięła w Jerutkach? Nasz region jest jednym z najbiedniejszych w Polsce.
— Podobno nie ma przypadków. Moja wędrówka ze stolicy Górnego Śląska i z Gliwic na Warmię i Mazury zaczęła się „po linii służbowej”, ale podążyłam też za głosem serca. Miałam mieszkać w mieście, bo dziewczyna z miasta ciągnęła do miasta. Miałam osiąść w Olsztynie, ale nie dane mi było przemieszkać ani jednego dnia. Potem miało być Szczytno, ale też okazało się dla mnie za duże. I tak wylądowałam na wsi.


— Kim jest pani z wykształcenia? 

— Muzykiem instrumentalistą i skrzypaczką oraz dyrygentką chóralną.


— Widziałam zdjęcia dzisiejszego przedszkola przed remontem, a właściwie przed budową. Była to straszliwa ruina! Po prostu „kamieni kupa”. Patrząc na tę fotografię, pomyślałam sobie, że nigdy w życiu nie podjęłabym się takiego remontu. 

— Na początku jest zawsze idea. Z dwoma koleżankami chciałyśmy działać twórczo w dziedzinie kultury i edukacji. I w ten sposób we trzy — w 2010 roku w opuszczonych, należących do gminy budynkach — zaczęłyśmy. Kiedyś była tu tętniąca życiem szkoła. Osiem lat temu pokrzywy sięgały nam ramion, ale zobaczyłyśmy potencjał w tym miejscu. I ruszyłyśmy we trzy ze swoim pomysłem do ówczesnego wójta gminy Świętajno Janusza Pabicha. Powiedziałyśmy, że my, trzy siłaczki, zrobimy z tej ruiny miejsce tętniące kulturą, że będziemy prowadzić działania edukacyjne, że będą tu dzieci. 


— Musiałyście mieć wielką siłę przekonywania! 

— Ale wójt bardzo mądrze zadziałał, bo gmina zyskała miejsce znane nie tylko w powicie. 


— A wy zaryzykowałyście, także finansowo.

— Tak. I dwie moje koleżanki gdzieś tam po drodze się wykruszyły. Dalej trzymają za Kreolię kciuki, ale każda z nas poszła swoja drogą. 


— No właśnie. Kreolia realizuje różne projekty. Zacznijmy od przedszkola.
— Przedszkole jest odpowiedzią na potrzebę mieszkańców Jerutek. Zamknięto szkołę i właśnie najmłodsi mieli najtrudniejszy dostęp do edukacji. Rodzice zwrócili się do nas z prośbą o poprowadzenie przedszkola. To był odważny krok, bo ja nigdy wcześniej tego nie robiłam i nie planowałam takiej działalności. Ale z zarządem fundacji podjęliśmy decyzję, że trzeba przedszkole założyć. I działa od pięciu lat jako publiczny punkt przedszkolny. Korzysta z niego 23-24 dzieci, nie tylko z Jerutek. 


— I podobno wasi nauczyciele jeżdżą z lekcjami muzyki na wieś. To prawda? 

— Tak działa nasza Kuźnia Talentów. Widzimy, organizując festiwale i konkursy, jak wiele zdolnych dzieci mieszka w małych miejscowościach bez stałego dostępu do edukacji muzycznej. Postanowiliśmy się nimi zająć, ponieważ często nie stać ich na dojazdy do Szczytna. Z kolei tamtejsza szkoła muzyczna i ogniska muzyczne też nie są w stanie przyjąć wszystkich chętnych. To nas natchnęło, by zorganizować lekcje muzyki w wiejskich świetlicach, szkołach i ośrodkach kultury. I w ten sposób działamy z sukcesem od siedmiu lat.
Wszyscy wójtowie odpowiedzieli na naszą ofertę i zlecili nam organizacje tego typu zajęć. Dzięki temu za darmo albo za bardzo niewielką opłatą dzieci mogą uczyć się muzyki. A nasi nauczyciele jeżdżą do ponad 200 uczniów. Co roku robimy nabór. Prowadzimy bardzo popularną klasę perkusji, której w szkole muzycznej w Szczytnie nie ma. Mamy dwóch nauczycieli gry na fortepianie, mamy panią uczącą gry na skrzypcach oraz nauczyciela-saksofonistę i dwóch nauczycieli gry na gitarze. 


— Jesteście latającą szkołą muzyczną! Ale jak jest z instrumentami? Dzieci na wsi mają pianina?!
— Jest bardzo różnie. Zazwyczaj rodzice w końcu kupują instrument klawiszowy, żeby dziecko mogło ćwiczyć. Ale my też mamy pianina do dyspozycji uczniów. I gminne ośrodki kultury też kupiły pianina, z których dzieci mogą korzystać.


— Fundacja prowadzi też restaurację. 

— Prowadzimy ją razem z inną organizacją pozarządową. To Stowarzyszenie Pomocy na rzecz Osób Niepełnosprawnych w Szczytnie. I jako dwie osoby prawne utworzyliśmy spółdzielnię socjalną Bulwar. Jej największym przedsięwzięciem jest gospoda Bulwar. To w tej kuchni przygotowuje się posiłki dla przedszkola. 
My daliśmy miejsce oraz infrastrukturę. Natomiast drugie stowarzyszenie prowadzi warsztat terapii zajęciowej. I ich podopieczni mają u nas okazję do nauki oraz naturalnego przejścia na rynek pracy. Idealnie nawzajem się uzupełniamy. 


— A poza tym wszystkim Kreolia organizuje festiwale i spotkania. Jakiego rodzaju? 

— Stworzyliśmy Centrum Kreatywności, które 
podzieliliśmy na różne sektory. To Scena pod Skrzydłem, Sielski Amfiteatr i Park Rekreacji. Te miejsca powstawały etapami i służą różnym przedsięwzięciom. Od wielu lat zawsze 1 maja organizujemy Festiwal Młodych Talentów, który przerodził się w imprezę o zasięgu wojewódzkim. Biorą w nim udział dzieci od 6 do 10 lat i śpiewają piosenki na zadany temat. Organizujemy również Wojewódzki Przegląd Teatrów Dziecięcych — zawsze w czerwcu. Czerwiec jest u nas czasem spotkań chóralnych. Co niedziela w kościele w Jerutkach, znajdującego się tuż obok Kreolii, można posłuchać ich koncertów. 


— Dodam tylko, że w kościele jest — trudny do zobaczenia gdzie indziej — anioł chrzcielny. Jest podwieszony pod sufitem. Ale wróćmy do imprez.

— Do Kreolii można przyjechać na koncerty Lata Kulturalnego. Zapraszam w każdą sobotę w lipcu i sierpniu. W sierpniu spotykają się u nas organizacje pozarządowe. W tym roku po raz trzeci odbędzie się Festiwal Polskiej Piosenki z lat 70. i 80. XX wieku. Nosi imię Grażyny Świtały (wokalistki, zmarłej w 2003 roku — red.), związanej też ze Szczytnem. To chyba wszystko.


— Niemało! A na co zaprosi pani naszych czytelników w najbliższym czasie?

— Może na I Festiwal Bulwa organizowany 15 sierpnia po południu przez spółdzielnię socjalną? Będzie można spróbować różnych potraw z ziemniaków, spotkać się z członkami bractw kulinarnych i Kół Gospodyń Wiejskich. No i w każdą sobotę zapraszamy na koncert. Warto zaglądać na naszą stronę internetową, by dowiedzieć się o nowościach.

Ewa Mazgal

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Yanina 77 #2550180 | 83.9.*.* 6 sie 2018 09:16

    No tak... "Dzięki temu za darmo albo za bardzo niewielką opłatą dzieci mogą uczyć się muzyki". Większej bzdury nie słyszałem. 40 zł za godzinę to "niewielka opłata"? Zawsze to jakiś sposób na życie, tak jak było z innymi projektami. No i sam sposób nauczania muzyki pozostawia wiele do życzenia. Chciałam zapisać córkę na naukę śpiewu i w tym celu udałam się do biura na ul. Solidarności. Żenada... Pani od "śpiewu" uczy kilkuletnią dziewczynkę w międzyczasie prowadząc rozmowę telefoniczną i przeglądając internet. Dobrze, że występów podopiecznych fundacji jest coraz mniej. Były do znużenia - ponad 2 godziny. "Złote czasy" minęły, dofinansowanie coraz mniejsze i projektów unijnych jakoś mniej. I proszę dodać, że siedzibę macie w Jerutkach dlatego, bo na tereny wiejskiej jest większe dofinansowanie z projektów unijnych.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5