Gwardia szalała nad morzem. Pięści poszły w ruch

Na polu boju przygotowanym przez gdyński klub Bombardier zameldowało się blisko 150 zawodników reprezentujących 18 klubów z całej Polski. Pod banderą powiatu szczycieńskiego wystąpiło tego dnia 14 śmiałków (w barwach Gwardii, poza szczytnianami, występowali również m.in. ich koledzy z Jedwabna).
- Liczba uczestników zaskoczyła nie tylko nas, ale i samych organizatorów - przekonują nasi pięściarze.
Zdecydowaną większość pojedynków stanowiły te "nieoficjalne", czyli sparingi. Nasi reprezentanci, choć nie mogli odnieść w nich oficjalnego zwycięstwa, to jednak raz po raz schodzili z ringu z poczuciem solidnie wykonanej pracy, a także bogatsi o nową porcję doświadczenia.
- Największe emocje wywołała walka Patryka Boruckiego, który stanął w ringu naprzeciw rywala z Chojnic. Nie brakowało ciężkich wymian ciosów, za każdym razem korzystniej na niej wychodził Patryk. Nokaut wisiał w powietrzu. W trzeciej rundzie trener przeciwnika jednak uznał, że nie ma sensu kontynuować walki i poddał swojego pięściarza - mówi trener Zenon Jagiełło.
- Uwagę przykuła również najmłodsza z naszych zawodniczek, Maja Skwiot. Był to jej pierwszy występ na wyjeździe. Po Mai nie było jednak tego widać. Boksowała jakby miała na koncie już wiele, wiele walk. Trener rywalki osobiście pogratulował naszej zawodniczce świetnej postawy i ładnej walki - dodaje szkoleniowiec.
Jedynym zawodnikiem Gwardii, który tego dnia miał zmierzyć się w walce o wyższą stawkę, był Jakub Maliński. Utalentowany "Gwardzista" przeważał od pierwszego gongu, jednak nie zdołał zakończyć pojedynku przed czasem. Musiał więc zdać się na werdykt sędziów. Ci nie mieli jednak wątpliwości i w górę, w geście zwycięstwa, powędrowała pięść szczytnianina.