Żaden człowiek nie staje się bezdomnym z wyboru

2018-02-11 12:14:26(ost. akt: 2018-02-11 15:39:52)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

— Każdy zasługuje na pomoc... Widząc bezdomnego, szczególnie zimą nie pozostawajmy obojętni. Czasem wystarczy jeden telefon, by uratować komuś życie — mówi Adriana Porowska, dyrektorka Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej w Warszawie, do której trafiają ludzie z całej Polski, w tym również z naszego województwa.
Adriana Porowska pochodzi ze Świętajna. Do szkoły średniej uczęszczała w Rucianym Nida. Potem ukończyła studia wyższe zawodowe w zakresie pracy socjalnej na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Obecnie jest dyrektorką Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej (jako jedyna w Polsce osoba świecka prowadzi ośrodek w strukturach zakonu) i pełni funkcję przewodniczącej KDS-u ds. bezdomności. Działa także w zespołach negocjujących kształt umów na pomoc bezdomnym z miastem. Jest przewodniczącą rady opiekuńczej oraz członkinią rady programowej ogólnopolskiej federacji na rzecz osób bezdomnych, a także najmłodszą osobą w radzie społecznej Rzecznika Praw Obywatelskich. Prowadzi Pensjonat Socjalny „Św. Łazarz” dla 80 bezdomnych mężczyzn, choć w czasie zimy przebywa tam czasem ponad 120 osób. W schronisku rocznie pomaga około 300 osobom.

Bezdomność to zjawisko czy problem społeczny?
Zjawisko bezdomności z pewnością zasługuje na nazwanie go problemem społecznym. Oprócz pracy jaką wykonuję w misji na rzecz ludzi, którzy korzystają z jej pomocy staram się aby ludzie zauważyli ten problem. Chciałabym aby zaistniało przeświadczenie, że wspólnymi silami możemy pokonać bezdomność. Świadomość ta jest bardzo ważna, bo tylko dzięki zaangażowaniu dużej grupy ludzi da się rozwiązać nawet najbardziej skomplikowane problemy. Pojedyńczy człowiek nie jest wstanie rozwiązać problemu bezdomności, ponieważ to szalenie skomplikowane, złożone i niejednoznaczne zjawisko.

Kim jest polski bezdomny?
Ludzie, których wspieram nie mają domów lub prawa do przebywania w nim. W większości mają niskie wykształcenie i kiepskie kwalifikacje zawodowe, ale zdarzają się ludzie z wyższym wykształceniem z bogatym życiorysem zawodowym. Najliczniejszą grupę stanowią mężczyźni miedzy 40 a 60 rokiem życia. Większość to ludzie chorzy ze zdiagnozowaną więcej niż jedną chorobą. Wiele z tych osób nie jest wstanie samodzielnie funkcjonować.

O bezdomnych najczęściej mówi się zimą, gdy przychodzą mrozy i słyszymy, że kolejny człowiek umarł na ulicy. Czy w okresie letnim bezdomnych nie ma?
Schroniska dla osób bezdomnych oferujące pomoc całodobową dają wsparcie specjalistów. Jednak cały rok mają zajęte miejsca, placówki niskoprogowe zapełniają się zimą, ponieważ w tym okresie ludzie przebywający w przestrzeni publicznej ratując zdrowie i życie decydują się na zmianę miejsca pobytu.

Czy bezdomność to wybór?
Nie znam ludzi bezdomnych z wyboru, a poznałam już kilka tysięcy życiorysów. Znam ludzi wybierających klatkę schodową czy pustostan jako miejsce przeżycia swojego kryzysu. Wiem, że wielu ludzi uważa, że jeśli ktoś nie chce skorzystać z pomocy placówkowej, oznacza to, że wybiera bezdomność. To nieprawda, ludzie ci chcą mieć swój dom, niestety nie potrafią zrozumieć, iż sposób ich postępowania oddala ich od tego marzenia.

Często postrzegamy bezdomnych jako osoby, którym nie chce się wziąć za siebie i zmienić swojego życia. Pani poznała ich wielu, ich życiorysy... A może za każdym z nich stoi długa historia, która zaprowadziła ich na ulicę?
W początkach mojej pracy zdarzało mi się płakać razem z moimi podopiecznymi, teraz potrafię dać im nadzieję. Poznaję ich problemy i wiem, że na każdy z nich przypada więcej niż jedno rozwiązanie. Znam wiele osób, które przez to, w jakim miejscu zostały wychowane, czym, taki człowiek przesiąknął i jakie wartości mu przekazano, czy jakie ma deficyty w tym choroby, też psychiczne czy upośledzenia, tak nauczył się radzić sobie z problemami. Szukając ukojenia czy akceptacji w grupie, sięgnął po alkohol czy narkotyki i przekroczył szybko granicę, za która jest już tylko rozpacz, bo całe jego życie determinuje poszukiwanie środków na zdobycie alkoholu. Nie istnieje dla niego nic ważniejszego. Nie wszyscy ludzie mieli szanse poznać smak bezinteresownej matczynej miłości, niektórym za szybko przyszło żyć bez niej. Większość moich podopiecznych to niezaradni życiowo ludzie. Zawsze jest jakiś deficyt, który pomagamy im przezwyciężyć. Jeśli ktoś puka do naszych drzwi to znaczy że chce zmiany, co nie oznacza, że potrafi jej dokonać. Czasem szybko zyskujemy jego zaufanie i udaje nam się przestawić jego życie na inne tory ale wiele razy krocząc obok, jestem świadkiem dramatycznych upadków i kolejnych prób wstania na nogi.

A czy nie jest tak, że oni przyzwyczaili się już do takiego życia z dnia na dzień? Do braku jakichkolwiek zobowiązań?
Im dłużej człowiek pozostaje pozbawiony wsparcia i sam szuka rozwiązań, tym większa szansa na znalezienie rozwiązań takich na skróty: zamiast pracy żebranie, zamiast domu pustostan, zamiast łózka karton. Jeśli nie rozbudzimy marzeń, nie pojawią się potrzeby a za nimi starania. Ile osób wokół nas marzy o locie na księżyc? A ile o locie samolotem na drugi koniec świata? Ile osób chce wyjechać własnym autem nad morze? Ile z nich chce mieć rower, aby dojechać do lasu? Sami tworzymy bariery, które zaczynają się w momencie zaprzestania starań. Jeśli nie pojawi się pragnienie, nigdy nie pojawi się możliwe rozwiązanie. Trudno w to uwierzyć, ale ci ludzie nie marzą już nawet o bieżącej wodzie i ciepłym kaloryferze... Ograniczają się do zapewnienia tego, co potrzebne jest na tu i teraz. Nie ma jutra. Na pytanie o czym marzą, są w stanie wymienić elementy odzieży. To jest sztuka nauczyć ich marzyć, aby chcieli podążać za pragnieniami. Aby zauważyli beznadzieję swojej sytuacji i chcieli z niej uciec.

Nie wszystkie osoby dotknięte bezdomnością chcą skorzystać ze schronisk czy noclegowni... Pyta ich Pani o to? Dlaczego wolą spać na ulicy, a nie w schronisku?
Nie pytam. Zazwyczaj widzę, że taka osoba nadużywa alkoholu lub ma inną wizję życia w samotności z daleka od ludzi. Życia w swoim rytmie, na swoich zasadach. Schroniska to regulaminy i zasady... Nie wszyscy potrafią tak żyć. Akceptuję to i staram się łagodzić ich trudne życie. Wielokrotnie zdobywamy na tyle ich zaufanie, że udaje się przenieść taką osobę do nas i pomagać jej w warunkach schroniskowych. Samo dotarcie do schroniska nie rozwiązuje problemu, tu zaczyna się dopiero długa i mozolna praca wielu ludzi.

Czy bezdomni są zrozpaczeni i zawstydzeni swoją sytuacją? A może ją zaakceptowali?
Każdy człowiek jest inny. Reakcje i sposoby radzenia sobie z kryzysem bezdomności są rożne. Od depresji, leków przez całkowite zobojętnienie na świat i ludzi.

Czy to prawda, że ludzie w kryzysie bezdomności rzadko wracają do normalnego życia?
To nieprawda. Wielu ludziom udaje się wyjść na prostą, wynająć mieszkanie lub otrzymać je z zasobów gminy, założyć rodzinę. Misja nie tylko łagodzi skutki życia bez domu, ale także skutecznie pomaga go otrzymać.

Zajmuje się Pani osobami bezdomnymi od 12 lat. Czy któryś z podopiecznych szczególnie zapadł Pani w pamięć?
Wiele osób, które wspierałam stanowi integralną część mojej historii życia i dzięki temu stali się też częścią mnie. Chciałabym szczególnie oddać hołd ludziom, którzy pomagali mi w wychowywaniu mojego syna. Panu Andrzejowi, który zmarł w ubiegłym roku w Domu Pomocy Społecznej... to on, jak Nikodem był mały, bawił się z nim i spędzał z nim czas, który ja poświęcałam pracy. Sam miał syna w Budapeszcie, ale nie miał z nim kontaktu. Zwiedził cały świat prowadząc interesy, niestety życie rodzinne nie układało mu się i postanowił wrócić do kraju. Zapakowanym samochodem, w którym miał cały swój majątek miał wypadek, stracił wiele cennych dla niego rzeczy ale przede wszystkim zdrowie. Nie przewidział, że po wielu latach rozłąki z ojczyzną w kraju nie ma już bliskich znajomych ani przyjaciół, którzy przyjdą do szpitala i mu pomogą. Ze skutkami wypadku przyszło mu żyć do końca... Pomimo przepracowania ciężko wielu lat nie zadbał o składki emerytalne, dlatego nie miał żadnej renty na starość oprócz zasiłku z pomocy społecznej. Żył otoczony ludźmi, którym często opowiadał o swoich wyjazdach do Chin, czy zwiedzaniu ze znajomymi stolic Europy. W chwili choroby został sam, nie było nikogo kto zaprosiłby go na święta. Czasem rozmawiał z kimś na drugim końcu świata, znał trzy języki obce. Nigdy nie płakał, czasem westchnął, że mógł postąpić w życiu inaczej.
Kolejną osobą jest pan Janek, który pomagał mi w początkach bycia dyrektorem w Misji. Sam miał wiele problemów zdrowotnych ale potrafił zorganizować ludzi tak, aby sami brali życie w swoje ręce. Opowiadał mi, że był na wojnie w Iraku, o skokach ze spadochronu, chciał zabrać mnie na strzelnicę, aby pokazać, jakim wybitnym jest snajperem, mówił o żonie i synu, którzy wyprowadzili się do Stanów. Odbierał telefony od nich i prosił, aby zastanowili się nad powrotem. Wierzył, że jest szansa na to. Wszystko to było bardzo realne. Okazało się jednak, że jest mitomanem. Potrzebował pomocy psychiatry. Po terapii psychiatrycznej zmienił się, świat jego stał się mniej kolorowy ale założył rodzinne. Miałam okazję być na jego pięknym ślubie. Tęsknię za nim i jego telefonami. Niestety, niedawno zmarł. To był dobry człowiek.

Czy zdarzają się historie z happy endem?
Dzięki woli Boskiej i ciężkiej pracy ludzi zdarzają się szczęśliwe zakończenia. Pan Józek po trepanacji czaszki, z chorobą padaczkową i wieloma innymi schorzeniami odzyskał kontakt z dziećmi i utrzymuje go stale, a teraz dostał mieszkanie po 8 latach oczekiwania. Dzieci pomogły mu urządzić je i wygląda naprawdę świetnie. Właśnie wybieram się do niego na kawę i ciastko.
Pan Marcin pomimo pokiereszowanej psychiki, choroby alkoholowej, choroby Buergera i związanej z tym amputacji palców, po chyba 8 terapii alkoholowej żyje w trzeźwości, pomaga innym wyjść z nałogu, założył firmę remontową, zrobił prawo jazy, kupił dobry samochód, ma piękną żonę i dwa psy. Jakiś czas temu kupił działkę i wiem, że zbiera pieniądze na postawienie domu. Gorąco kibicuję mu, aby się udało. Naprawdę jestem z niego dumna.

Usłyszałam kiedyś taką opinię „Bezdomność to hańba ludzkości. Nie zdaliśmy egzaminu z człowieczeństwa”. Czy też tak Pani uważa?
Uważam że kiedyś egoizm ludzi zemści się na nich samych. Nie wolno nam obojętnie przechodzić obok potrzebujących, bez względu na to, gdzie jesteśmy - czy w wielkim mieście, czy w małej miejscowości. Nie powinniśmy szukać wymówek, że nie wypada, że nie ma co się wychylać z tą pomocą, że sami mamy mało. To nieprawda! Zawsze jest coś, czym możemy się podzielić, choćby nasze zainteresowanie i uwaga.

Czy w Polsce powinno istnieć więcej ośrodków, które pomagają osobom bezdomnym?
Nowelizacja ustawy i rozporządzenia Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej mam nadzieję, że przyczynia się do zwiększenia odpowiedzialności włodarzy gmin za ludzi pozostających bez dachu nad głową. Zbyt łatwo pozbawia się ludzi domów, a później odmawia im wsparcia, przypisując im negatywne cechy aby oczyścić swoje sumienie i dokumentację w teczkach. Należy ludzi wspierać zanim stracą domy, jeśli jednak dochodzi do bezdomności starać się jak najszybciej udzielić odpowiedniego wsparcia.

W jaki sposób przeciętny człowiek może pomóc bezdomnym?
Jesteśmy społeczeństwem obywatelskim zawsze możemy upomnieć się u odpowiednich władz o człowieka, którego mijamy na ulicy. Zapytajmy dlaczego śpi w parku, dlaczego siedzi cały dzień na przystanku, dowiedzmy się, czy władze naszej gminy wywiązują się z ustawowego obowiązku zapewnienia noclegu i wyżywienia takim osobom. Gwarantuję, że takie żywe zainteresowanie spowoduje działania. Warto też rozejrzeć się czy w naszym mieście działają organizacje wspierające ludzi bezdomnych, jeśli tak to sprawdźcie na ich stronie czy nie szukają wolontariuszy do prowadzenia strony internetowej, może lekarza, prawnika, pielęgniarki, księgowej, grafika, dajcie im swój czas. Wystarczy jedna godzina, ale regularnie raz w tygodniu, a może macie odzież lub meble do oddania, prowadzicie sklep, piekarnię, macie farby lub inne materiały, które pomogą w remoncie. Potrzeb w takich miejscach jest wiele. My ostatnio szukaliśmy barierki do łóżka, ponieważ nasz niewidomy podopieczny ma nocne koszmary i regularnie spadał z łóżka. Po wpisaniu komunikatu na stronie w ciągu kilku godzin otrzymaliśmy potrzebny przedmiot.

A co zrobić, jeśli bezdomny nie chce pomocy?
Najlepiej zapytać, jakiej pomocy i czy w ogóle jej potrzebuje. Nie poddawać się okazywać zainteresowanie i troskę, ale nie wolno nam planować życia za innych. Nikt za nas nie umrze, więc i żyć nie może. Aby komuś pomóc, trzeba go poznać. Nie jestem zwolennikiem dawania pieniędzy, ale i nie mówię kategorycznie "nie", ponieważ czasem 2 zł są po to, aby skorzystać z toalety albo aby wypić gorąca herbatę. Nie bójcie się ludzi! Każdy drobny gest się liczy, spojrzenie w oczy i krótka rozmowa daje nadzieję na lepsze jutro.

Co powinniśmy zrobić, gdy widzimy leżącego lub znajdującego się w pustostanie człowieka?
Najlepiej zawiadomić odpowiednie służby. Jeśli jest to chory człowiek, zadzwonić po karetkę pogotowia, do osoby pod wpływem alkoholu zimą bezwzględnie wzywać straż miejską lub patrol policji. W ten sposób ratujemy życie, w innym wypadku powiadomić lokalny Ośrodek Pomocy społecznej i koniecznie sprawdzić dnia kolejnego czy udało się pracownikowi socjalnemu dotrzeć z pomocą. Czasem mają z tym problem... Warto pokazać ze jesteśmy zdeterminowani i liczymy na okazanie wsparcia. Chodzi o życie człowieka, a to już wartość największa!

Dziękuję za rozmowę


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. jedyny zarzut #2438618 | 89.228.*.* 12 lut 2018 14:33

    jaki mam wobec bezdomnych to taki , że każde miejsce w którym urzędują zamieniają w straszny chlew

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Kary #2438406 | 80.50.*.* 12 lut 2018 08:54

    Srają i szczają po klatkach,zimą, tacy z nich wspaniali ludzie. Gardzą ludzką pracą. Naprawdę powód do dumy

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  3. smacznego #2438255 | 91.193.*.* 11 lut 2018 19:00

    Oni, czyli bezdomni robią dobrą robotę, czyli jak mawiają anglosasi :"good job" Oni, mianowicie siusiają i walą kupy, pod okolicznymi drzewkami i krzaczkami. Ku zadowoleniu okolicznych piesków i ich właścicieli,czyli tzw."psiarzy", bo pieski te mają co wąchać i co lizać, a właściciele, którzy im mordy liżą, też!! smacznego!!

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz

  4. mały #2438238 | 83.6.*.* 11 lut 2018 18:26

    Brawo Ada. Pozdrawiam Mały :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  5. tytuł kompletnie #2438234 | 88.156.*.* 11 lut 2018 18:17

    nie jest prawdziwy. Jest mnóstwo ludzi bezdomnych, bo chcą być wolni. Oczywiście chcieli by mieć jakąś własność, dom lub mieszkanie. Ale w takim wypadku nie żyliby tak jak żyją... To ich wybór! To tak jak z wyjazdem na wakacje. Jeden będzie szukał 5 gwiazdek hotelowych, a inny pojedzie pod namiot.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (6)
    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5