"Mamy dziecko z in vitro"

2018-01-12 09:00:01(ost. akt: 2018-01-12 17:03:26)
Zdjęcie jest ilustracją do treści

Zdjęcie jest ilustracją do treści

Autor zdjęcia: pixabay.com

Mamy dziecko z in vitro — mówią Anna i Krzysztof ze Szczytna. — Czekaliśmy na dziecko ponad 10 lat. Ostatnią szansą była metoda in vitro. I udało się za pierwszym razem. Dziś jesteśmy szczęśliwą rodziną — dodają.
Dziecko to największy dar, który rodzice mogą w życiu otrzymać. Niestety, nie wszystkim parom dane jest posiadanie potomstwa. Wydaje się, że niepłodność to prawdziwa choroba naszych czasów. Coraz częściej słyszy się o małżeństwach, które bezskutecznie, całymi latami starają się o upragnione dziecko. Nie jest im to dane, dlatego też podejmują się różnych metod leczenia. Jednym ze sposobów na leczenie niepłodności jest zapłodnienie pozaustrojowe, metodą in vitro. Mimo, że narodziny zarodka człowieka odbywają się w laboratoriach, to jednak późniejsze etapy ciąży są takie same, jak w przypadku naturalnego zapłodnienia.

Dzieci z in vitro są kochane przez rodziców i traktowane jak prawdziwy skarb. Często są wyczekiwane latami. Ich rodzice nie wahają się podjąć największych trudów, aby powołać je do życia i przezwyciężyć wszystkie problemy.


— Bolesna była ta cisza pod sercem - opowiada Ania. — Widziałam jak moje koleżanki, siostry rodziły słodkie maluchy, a nam się nie udawało. Popadałam w depresję. Oparciem była rodzina i Krzysztof, ale i tak było ciężko. Co kilka dni kupowałam testy ciążowe, wokół widziałam tylko wózki z niemowlakami. Nie da się opisać co czuje kobieta, która pragnie być matką — tłumaczy.


— Z in vitro problem mają ludzie, którzy albo nigdy nie chcieli mieć dzieci, albo mają dzieci bez żadnych trudności — mówią Ania i Krzysztof ze Szczytna. — Nie wiemy, dlaczego ludziom odbiera się szansę na rodzicielstwo.


Dla milionów rodzin metoda in vitro jest jedyną możliwością, by mieć dzieci. — Po wielu próbach, tysiącach badań, lekarze zakomunikowali nam, że szans na naturalne zapłodnienie nie mamy — wspominają małżonkowie. — Przez rok rozpaczałam, zaglądałam do wszystkich wózków, przystawałam patrząc na bawiące się dzieci. Podjęłam decyzję, że spróbujemy in vitro, jeśli się nie uda zaczniemy starać się o adopcję. Znów badania, odwiedziny w klinice i w końcu moment gdy dwa jajeczka zostały umieszczone we mnie - wspomina Beata.
Najtrudniejszym momentem było 10 dni oczekiwania na wynik hormonu ciąży. Przed wejściem do gabinetu lekarskiego postanowili, że jeżeli się nie udało, to nie podejmą kolejnej próby. Jednak lekarz miał dla nich dobrą nowinę.

— Kiedy powiedział, że "jesteśmy" w ciąży, myślałem, że ze szczęścia zwariuję — opowiada Krzysztof. — Z tej radości nie potrafiłem nic powiedzieć, patrzyłem na żonę — płakała, ja też nie mogłem powstrzymać łez. I dziś gdy patrzę na synka to wiem, że wszystko co przeszliśmy, pozwala nam docenić jakim cudem jest nasze dziecko — mówi wzruszony.

Jaś urodził się w piękny zimowy poranek i swoim pierwszym krzykiem uszczęśliwił wiele osób. Dziś cała rodzina zachwyca się maluchem. Babcie go uwielbiają, dziadkowie zabierają go na spacery i na ryby. Rodzice rejestrują każdy wyczyn Jasia, robią mu tysiące zdjęć i stale przytulają.

— Nawet nie myśleliśmy, że tak bardzo można kochać — mówią rodzice. — Doceniamy to, co dał nam los. Dla nas to cud, którego wielu rodziców nie zauważa. Ale tylko ten kto przeszedł ciężką drogę w staraniach o dziecko, wie jakim szczęściem jest posiadanie potomstwa. Zaczęliśmy się nawet zastanawiać nad kolejnym dzieckiem. Nam in vitro dało szansę na bycie rodziną i nie obchodzi nas co inni powiedzą. My w końcu jesteśmy szczęśliwą rodziną — zapewniają.
jk

Komentarze (19) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jam #2416135 | 5.172.*.* 12 sty 2018 09:14

    Gratulacje i niech się zdrowo chowa !! Ale inni nie mają tyle szczęścia bo bogobojny rząd zakazał bo nie idzie to z myślą KK i to dopiero jest hipokryzja kleru i rządu ! Zamiast pomagać odbierają ostatnią nadzieję i jak tu wierzyć w boga ?

    Ocena komentarza: warty uwagi (20) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. zator #2416146 | 83.15.*.* 12 sty 2018 09:23

      znam w Ol i okolicy ok. 10 małżeństw, którzy są po/w trakcie/przed in vitro. niektórzy wpompowali 30-40 ooo zł, a nadal nie mają własnych dzieci. jedni adoptowali, drudzy zostali sami. żona brata też nie mogła zajść, ale załapali się na program, także w 10 000 zł zmieścili się - za pierwszym razem udało się. niektórzy mieli po 2, 3 próby - też skutecznie... generalnie ciężki temat.

      Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Anna mam dziecko #2416153 | 176.221.*.* 12 sty 2018 09:37

        ale po co pisać że mam dziecko z invitro ja bym napisała mam dziecko i nie ważne jak zostało poczęte , czyżby ten artykuł to pokłosie ustawy o aborcji ? czasami nie rozumiem tego wytykania ze dziecko jest z zapłodnienia pozaustrojowego!!

        Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. inż #2416178 | 31.0.*.* 12 sty 2018 10:05

          Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Cieszyć się trzeba z każdego daru życia poczętego, ale procedura jest niestety zbrodnicza. Rozumiejąc dramat małżeństw, które nie mogą doczekać się naturalnego poczęcia, należy potępić metodę, w której "w szkle" (bo tyle znaczy "in vitro") poczyna się wiele ludzkich istnień, po to, aby dać przeżyć jednemu z nich. Tak wygląda eugenika w praktyce. A pamiętać trzeba, że dziecko nie jest celem samym w sobie, choć pragnienie potomstwa jest jednym z najsilniejszych naturalnych popędów.

          1. Aneta #2416179 | 37.47.*.* 12 sty 2018 10:05

            Gratuluję! Do gazety olsztyńskiej: nie ma takiego zjawiska jak "narodziny zarodka". Ludzie, błagam niech ktoś się zajmie redagowaniem tekstów.

            Ocena komentarza: warty uwagi (20) odpowiedz na ten komentarz

          Pokaż wszystkie komentarze (19)
          2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5