Piłką w Łodzi, kulą w Londynie

2017-08-14 09:54:34(ost. akt: 2017-08-14 10:02:12)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Konrad Bukowiecki nie przestaje zadziwiać. Młody kulomiot ze Szczytna, który coraz śmielej poczyna sobie na arenie międzynarodowej, nie ogranicza się jednak do swojej koronnej dyscypliny. Niedawno mieliśmy okazję oglądać jego umiejętności w... meczu koszykówki, w którym stanął u boku znanego z NBA Marcina Gortata.
Niedzielne popołudnie 30 lipca, choć nie bezchmurne, pozwoliło jednak kibicom z całej Polski podziwiać całą plejadę gwiazd. Niełatwemu zadaniu pokonania koszykarskiej reprezentacji Wojska Polskiego Marcin Gortat nie musiał jednak sprostać w pojedynkę. Poza Konradem Bukowieckim w szeregach Gortat Team wystąpili m.in. znani z telewizji Agnieszka Włodarczyk, Maciej Musiał i Piotr Stramowski, piosenkarka Kasia Kowalska, uznany kompozytor Radzimir Dębski, raper Rahim, siatkarze Mariusz Wlazły i Piotr Gruszka czy choćby były bramkarz Realu Madryt - Jerzy Dudek. Tak znaczne siły nie były zbierane bez powodu: impreza była jubileuszową, 10. edycją, mającą na celu promowanie sportu wśród dzieci i młodzieży.
Nim jednak zgromadzona w Łodzi przeszło 10-tysięczna publiczność zaczęła oklaskiwać poczynania koszykarzy, miało miejsce wydarzenie prawdziwie magiczne. Wśród gości honorowych zasiadały bowiem uczestniczki Powstania Warszawskiego: Gryzelda Studzińska ps. Zela (łączniczka Szarych Szeregów) oraz Krystyna Maria Wilk-Bielska ps. Stynka (sanitariuszka). W przeddzień 73. rocznicy wydarzenia tak znaczącego dla Polskiej historii nie mogło być innej reakcji: bez względu na wiek czy preferowaną opcję polityczną... wstali wszyscy, oddając głośnym aplauzem cześć bohaterom.
Chwilę później zabrzmiał pierwszy gwizdek. Po niezwykle zaciętej batalii mundurowi musieli jednak uznać wyższość ekipy skompletowanej przez jedynego polskiego zawodnika NBA. Reprezentanci Gortat Team zwyciężyli ostatecznie 77:71. Swój wkład - w postaci szczelnej defensywy i 6 zdobytych punktów - miał również Konrad Bukowiecki, który niewiele po zmaganiach w łódzkiej Atlas Arenie rozpoczął przygotowania do wylotu na lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Londynie.

W gronie najlepszych
Mimo wielu sukcesów lekkoatletycznych, polscy kulomioci nie należeli do grona faworytów. Na wyspach zameldowała się bowiem cała światowa śmietanka owej dyscypliny. Po cichu każdy jednak liczył, że biało-czerwonym uda się sprawić niespodziankę.
Jako pierwszy z Polaków do finału zakwalifikował się główny rywal Konrada Bukowieckiego w walce o pozycję "najlepszego przy polskiej kuli" - Michał Haratyk (KS AZS AWF Kraków). Szczytnianin zafundował swym kibicom natomiast prawdziwy thriller. Najpierw pchnął poza promień, później posłał kulę na odległość 20,11... Szanse były, lecz niewielkie. W ostatnim podejściu Bukowiecki jednak uzyskał rezultat 20,55. I był to typowy "rzut na taśmę", choć teoretycznie w dalszym ciągu któryś z rywali mógł odebrać mu miejsce w finale (do grona najlepszych nie zakwalifikował się trzeci z Polaków - Jakub Szyszkowski, któremu zabrakło ledwie... centymetra).
W ostatecznym sprawdzianie szczęście naszym jednak nie dopisało. Pierwsza próba finału należała do Bukowieckiego. Szczytnianin, który niedawno sięgnął po tytuł halowego mistrza Europy, minimalnie się jednak pomylił w obliczeniach, wobec czego sędziowie uznali jego pchnięcie za przekroczone. Później było już jednak tylko lepiej... co wcale nie oznacza, że było niesamowicie dobrze. Po ostatniej kolejce złoto mistrzostw zgarnął Nowozelandczyk Tomas Walsh (jako jedyny pokonał barierę 22 metrów, choć "jedynie" o 3 cm). Srebro wywalczył Joe Kovacs (Stany Zjednoczone), a strefę medalową zamknął Sipe Zunić (Chorwacja).
Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem (na miejscu 5.) okazał się Michał Haratyk, który uzyskał wynik 21,41 m. Konrad Bukowiecki zakończył zmagania natomiast na 8. lokacie (20,89 m).
- Być w ósemce najlepszych na świecie... Kiedyś o tym marzyłem, a dzisiaj czuję cholerny niedosyt. Nie wiem: czy traktować to jako sukces? Czy jako porażkę? Z jednej strony mam dopiero 20 lat, a jestem w ścisłym finale Mistrzostw Świata. Ale z drugiej strony czułem, że stać mnie na więcej. Dziękuję wszystkim, którzy trzymali kciuki. Dziękuję za miłe słowa, za gratulacje i wiarę we mnie. Jesteście najlepsi - podsumowuje Konrad Bukowiecki.


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Kliknij

Podziel się informacją:

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5