Kochać jak... mors!
2017-02-18 17:00:00(ost. akt: 2017-02-18 20:07:08)
Blisko 200 miłośników sportu wzięło udział 12 lutego w tegorocznej edycji Walentynkowego Pikniku Morsów. Pogoda niewątpliwie dopisała: było lodowato i śnieżnie... czyli dokładnie tak, jak preferują to wielbiciele kąpieli w przeręblu.
Głównym wydarzeniem niedzielnego południa był bieg przez malowniczą, liczącą niemal 5 km trasę prowadzącą wokół jeziora Dużego Domowego. Tzw. "Bieg Bez Granic" zgromadził na starcie nie tylko miejscowych sportowców (biegaczy i zawodników Nordic Walking), ale i reprezentantów np. z Mrągowa czy Olsztyna.
– Delikatna rywalizacja i walka o dobry wynik oczywiście była, ale nikt nie zapomniał, że głównym celem imprezy była po prostu świetna zabawa. Była to też dobra okazja do spotkań z rodzinami i przyjaciółmi "od przerębla" z innych miast – mówi Jarosław Kordek, znany jako "Dziadek Mors" ze szczycieńskiego klubu #Reset, będącego głównym pomysłodawcą i organizatorem imprezy.
Bieg nie zakończył jednak wydarzenia, a dopiero... je należycie rozpoczął. Na rozgrzane organizmy czekał już bowiem wycięty w tafli jeziora basen, o który zadbali nie tylko "zimnolubni" gospodarze, ale i strażacy (którzy dodatkowo dbali wraz z policją i Grupą Autriumpus, by żadnemu z uczestników nie stała się krzywda). A jeśli plaża w Szczytnie mogła poszczycić się niesamowitym zagęszczeniem morsów (wśród których padało określenie nowej fizycznej miary, tzw. "morsometrów" - czyli liczby morsów przypadających na metr kwadratowy), to nie zabrakło widowiskowej kąpieli roześmianego, naładowanego pozytywnie tłumu.
Bieg nie zakończył jednak wydarzenia, a dopiero... je należycie rozpoczął. Na rozgrzane organizmy czekał już bowiem wycięty w tafli jeziora basen, o który zadbali nie tylko "zimnolubni" gospodarze, ale i strażacy (którzy dodatkowo dbali wraz z policją i Grupą Autriumpus, by żadnemu z uczestników nie stała się krzywda). A jeśli plaża w Szczytnie mogła poszczycić się niesamowitym zagęszczeniem morsów (wśród których padało określenie nowej fizycznej miary, tzw. "morsometrów" - czyli liczby morsów przypadających na metr kwadratowy), to nie zabrakło widowiskowej kąpieli roześmianego, naładowanego pozytywnie tłumu.
– Tym razem jeszcze odpuściłem, przyszedłem jedynie pooglądać lodową kąpiel. Niska temperatura wody wydaje im się nie przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, daje im to zabawę, której jeszcze nie rozumiem. Jeszcze, bo jak tak na nich patrzę, to robi mi się cholernie zimno... ale i jestem ciekaw. Prawdopodobnie niedługo więc dołączę, przynajmniej raz, by wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi – zdradził jeden z opatulonych ciepło kibiców.
A było na co popatrzeć. Organizatorzy przygotowali dla zebranych pokaz ratownictwa, dzięki któremu rozwiano wiele wątpliwości co do tego, w jaki sposób nieść pomoc osobie, pod którą załamał się lód.
A było na co popatrzeć. Organizatorzy przygotowali dla zebranych pokaz ratownictwa, dzięki któremu rozwiano wiele wątpliwości co do tego, w jaki sposób nieść pomoc osobie, pod którą załamał się lód.
Nie lada wyczynem, mrożącym krew w żyłach dosłownie i w przenośni, było nurkowanie między przeręblami. Tego niełatwego zadania podjął się jeden z najbardziej doświadczonych morsów w regionie - Zbigniew Falkowski, dla którego przepłynięcie ponad 5-metrowego dystansu pod powłoką grubego (35 cm) lodu zdawało się tak łatwe, jak gdyby pływak robił to codziennie. Wymogi bezpieczeństwa zostały jednak w pełni zachowane, więc robił to w asyście zaopatrzonego w specjalistyczny sprzęt nurka.
Po wyjściu z wody, na wszystkich czekał gorący poczęstunek w postaci m.in. rozgrzewającej i uzupełniającej stracone kalorie grochówki czy kawy i herbaty. Z myślą o najmłodszych przewidziano również tzw. "Strefę Zabawy", w której dzieci mierzyły się z licznymi konkursami.
Po wyjściu z wody, na wszystkich czekał gorący poczęstunek w postaci m.in. rozgrzewającej i uzupełniającej stracone kalorie grochówki czy kawy i herbaty. Z myślą o najmłodszych przewidziano również tzw. "Strefę Zabawy", w której dzieci mierzyły się z licznymi konkursami.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu tej edycji. Ta wspaniała inicjatywa powstała w Szczytnie rok temu i zamierzamy ją kontynuować. Dopisujemy kolejne piękne strony historii morsowania w naszym mieście. Świetne jest to, że imprezie udaje się zachować spontaniczny, szczery charakter. Nie ma "spiny", wszystko odbywa się z uśmiechem... po ludzku - podsumowuje Zbigniew Falkowski, założyciel fundacji Morsy Bez Granic - Powrót Do Natury.
Czytaj e-wydanie
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
... #2185687 | 94.254.*.* 19 lut 2017 07:02
Zakładając, że każdy zeszczał się z zimna, to w tej przerębli może być całkiem ciepło!
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz
Morsy są zagrożeniem dla tępaków #2185675 | 81.190.*.* 19 lut 2017 01:17
wyrąbią przerębel w lodzie, a po nich jakieś bmw się wp...li do wody ;-D
odpowiedz na ten komentarz
oddana pracownica #2185646 | 77.114.*.* 18 lut 2017 22:59
mój szefunio z Biskupca chce się przyłaczyć ale on tylko dużo gada....
odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
...... #2185592 | 89.228.*.* 18 lut 2017 20:35
Tu z lewej to chyba ,,KSIĘCIUNIU'' ze Szczytna ? Tj książę Prych..ko
odpowiedz na ten komentarz