Pielgrzymi ze Szczytna pokłonili się Jasnogórskiej Pani
2016-08-21 18:40:55(ost. akt: 2016-08-21 18:42:20)
- Ze Szczytna do Częstochowy jest prawie 500 kilometrów - mówią pielgrzymi. - Nie jest to z pewnością krótki dystans, ale mając tę świadomość, że idzie się do Matki Bożej, żeby się z Nią tutaj spotkać, żadne cierpienie, ból nie może nas zatrzymać - zapewniają pątnicy ze Szczytna.
Pielgrzymka to niesamowite przeżycie. Pielgrzymujemy do tego miejsca, bo chcemy wielbić Boga. Wierzymy w Boga i w modlitwie dziękujemy za otrzymane łaski. Co roku ze Szczytna wyrusza kilkadziesiąt osób, by pieszo przebyć drogą do Częstochowy. Od kilku już lat wyrusza również kilkuosobowa pielgrzymka rowerowa. W tym roku pięciu mężczyzn pokonało ten dystans na rowerach. Wyprawa odbywała się w dniach 8-14 sierpnia. Ze Szczytna wyruszyły cztery osoby: Artur Trochimowicz, Zygmunt Zapadka, Ryszard Dąbrowski, Jerzy Załuska i Radosław Zakrzewski. Dziennie pokonywali ponad 100 kilometrów.
- Ta pielgrzymka to przeżycie dla każdego z nas. Każdy z nas przybywając na Jasną Górę przynosi intencje - mówi Artur Trochimowicz pielgrzym ze Szczytna. - Łączy nas tu nie tylko zamiłowanie do rowerowych podróży, ale też co ważniejsze wiara. W życiu jest tak, że raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale my oddajemy się intencje Matki Bożej i wierzymy, że nad nami czuwa – podkreśla.
- Ta pielgrzymka to przeżycie dla każdego z nas. Każdy z nas przybywając na Jasną Górę przynosi intencje - mówi Artur Trochimowicz pielgrzym ze Szczytna. - Łączy nas tu nie tylko zamiłowanie do rowerowych podróży, ale też co ważniejsze wiara. W życiu jest tak, że raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale my oddajemy się intencje Matki Bożej i wierzymy, że nad nami czuwa – podkreśla.
Zawierzył Matce Boskiej
Jak mówi Ryszard Dąbrowski, uczestnik pielgrzymki rowerowej siłę daje im fakt, że spotkają się z Matką Boską. Mężczyzna od 5 lat choruje na nowotwór, jest po dwóch operacjach i 38 naświetlaniach.
- Żyję, to dzięki temu, że całkowicie zaufałem i zawierzyłem Matce Jasnogórskiej - opowiada pan Ryszard. - Wszystko co dzieje się w moim życiu ofiarowuję Jej. WIem, że bez wiary nie można żyć i kiedy jestem już przed obrazem Matki zanoszę jej swoje radości i smutki a Ona jest dla mnie łaskawa. W każdym moim dniu czuję Jej moc i opiekę - zapewnia.
Jak mówi Ryszard Dąbrowski, uczestnik pielgrzymki rowerowej siłę daje im fakt, że spotkają się z Matką Boską. Mężczyzna od 5 lat choruje na nowotwór, jest po dwóch operacjach i 38 naświetlaniach.
- Żyję, to dzięki temu, że całkowicie zaufałem i zawierzyłem Matce Jasnogórskiej - opowiada pan Ryszard. - Wszystko co dzieje się w moim życiu ofiarowuję Jej. WIem, że bez wiary nie można żyć i kiedy jestem już przed obrazem Matki zanoszę jej swoje radości i smutki a Ona jest dla mnie łaskawa. W każdym moim dniu czuję Jej moc i opiekę - zapewnia.
Mieli bilety a w pociągu zabrakło dla nich miejsc
Jak co roku nasi pielgrzymi wraz z rowerami chcieli wrócić pociągiem do domu. W Olsztynie zakupili trzy tygodnie wcześniej bilety z Częstochowy do Nidzicy. Niestety na stacji w Częstochowie kierownik pociągu InterCity relacji Bielsko-Biała - Białystok nie wpuścił trójki z nich, twierdząc, że nie ma miejsc na rowery.
- Staraliśmy się kierownikowi wytłumaczyć sytuację, pokazywaliśmy wykupione bilety, niestety uparł się i nas zostawił na peronie - releacjonuje Ryszard Dąbkowski. - Dopiero o 15-tej złoga innego pociągu zabrała nas w drogę powrotną. Do Nidzicy dojechaliśmy wieczorem i rowerami wróciliśmy do domów - dodaje.
Mężczyźni postanowili złożyć skargę do kolei. Ta przykra sytuacja nie zniechęca ich jednak do planowania kolejnej pielgrzymki.
- W przyszłym roku znów wyruszymy do Częstochowy, jednak powrót planujemy na rowerach - mówi Artur Trochimowicz. - Nie może być tak, żę kolej sprzedaje bilety a potem nie zabiera pasażerów - dodaje.
Jak co roku nasi pielgrzymi wraz z rowerami chcieli wrócić pociągiem do domu. W Olsztynie zakupili trzy tygodnie wcześniej bilety z Częstochowy do Nidzicy. Niestety na stacji w Częstochowie kierownik pociągu InterCity relacji Bielsko-Biała - Białystok nie wpuścił trójki z nich, twierdząc, że nie ma miejsc na rowery.
- Staraliśmy się kierownikowi wytłumaczyć sytuację, pokazywaliśmy wykupione bilety, niestety uparł się i nas zostawił na peronie - releacjonuje Ryszard Dąbkowski. - Dopiero o 15-tej złoga innego pociągu zabrała nas w drogę powrotną. Do Nidzicy dojechaliśmy wieczorem i rowerami wróciliśmy do domów - dodaje.
Mężczyźni postanowili złożyć skargę do kolei. Ta przykra sytuacja nie zniechęca ich jednak do planowania kolejnej pielgrzymki.
- W przyszłym roku znów wyruszymy do Częstochowy, jednak powrót planujemy na rowerach - mówi Artur Trochimowicz. - Nie może być tak, żę kolej sprzedaje bilety a potem nie zabiera pasażerów - dodaje.
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz TUTAJ ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez