Nowa fala SKS będzie walczyć o awans do IV ligi

2016-08-14 21:50:43(ost. akt: 2016-08-14 21:54:00)
Michał Żuk wraz ze swymi zawodnikami

Michał Żuk wraz ze swymi zawodnikami

Autor zdjęcia: Archiwum klubu

SKS Szczytno zainauguruje 14 sierpnia nowy sezon rozgrywek w klasie okręgowej, a ich rywalem będzie doskonale znana im Granica Bezledy. Czy szczytnianie są gotowi, by rozpocząć walkę o awans? Kiedy zacznie procentować ich solidnie rozbudowywane zaplecze drużyn młodzieżowych? Na te i inne pytania - w rozmowie z Kamilem Kierzkowskim - odpowiada Michał Żuk, szkoleniowiec SKS.
— Po ostatniej kolejce ubiegłego sezonu zostaliście sklasyfikowani na 10. miejscu. Uznajecie to za sukces... czy porażkę?
— W zasadzie to jednocześnie i jedno, i drugie. Należałoby to raczej wypośrodkować. Nie ma co ukrywać, że po reorganizacji struktur w ligach walczyliśmy tak naprawdę o utrzymanie. Udało się, co - przy gnębiących drużynę kłopotach kadrowych - można w pewnym sensie uznać za sukces. Znam jednak moich zawodników i wiem, że ambicji im nie brakuje. Liczyliśmy na więcej, więc jeśli ktoś nazwałby to porażką, to też miałby rację. Mogliśmy spokojnie pokusić się o 2-3 miejsca wyżej w tabeli. Kilka punktów uciekło nam zupełnie niepotrzebnie...

— ...co zadecydowało o ich utracie?
— Można by znaleźć wiele czynników, ale podstawowym były problemy ze skutecznością. To nie jest nowy problem, ale cały czas daje o sobie znać.

— Okres wakacyjny to specyficzny czas. Ledwie kilka tygodni, a często trzeba przebudowywać drużynę niemal od zera. Czym SKS znany w poprzednim sezonie będzie różnił się od tego, który kibice zobaczą już niebawem?
— Będzie to drużyna odmieniona pod wieloma względami. Nasze szeregi opuściło wielu chłopaków. Niektórzy, jak np. Michał Filipiak - ze względów osobistych. Inni, jak np. Kamil Świercz - przeszli do innych klubów. Jeszcze inni, jak np. Paweł Pietrzak - chcą podratować zdrowie, wyleczyć kontuzje i wrócić do gry w okresie zimowym. W ich miejsce pojawią się jednak nowi gracze, których można określić jako "mieszankę doświadczenia z młodością". Treningi wznowili bowiem np. doświadczeni w rozgrywkach ligowych Grzegorz Goździewski i Maciej Balcerzak. Z Wielbarka doszedł cenny dla zespołu Mariusz Miłek, a w naszych barwach ponownie pojawi się wracający do kraju Arek Wnuk. Testujemy również kilku ambitnych juniorów, wśród których nie brakuje świetnie zapowiadających się graczy, którzy mogą być już wkrótce podporą naszej drużyny.

— Nad jakimi elementami pracowaliście w trakcie przerwy między sezonami?

— Nie było wiele czasu, skupiliśmy się więc nad motoryką. Treningi w tym okresie nie należą do łatwych, bo dużo chłopaków - jak to w czasie letnim - podejmuje dodatkową pracę sezonową. Pracują w różnych godzinach, trudno więc wypracować należytą frekwencję treningową. Cały czas pracujemy też nad wspomnianą skutecznością. Wreszcie musi zacząć przynosić to odpowiednie efekty.

— Rozgrywki w sezonie 2015/2016 zakończyliście z ujemnym bilansem bramkowym (40 zdobytych, 48 straconych - przyp. red.). Ma Pan już jakiś pomysł na odmianę? Wzmocnienie defensywy, ofensywy... czy jedno i drugie?
— W tym roku nasz atak powinien ulec silnemu wzmocnieniu. Bardzo liczę w tym względzie na nowe twarze, m.in. właśnie na wspomnianego Grzegorza Goździewskiego, który już wielokrotnie udowodnił, że potrafi zmusić do kapitulacji naprawdę świetnych bramkarzy. Co do defensywy: przyznam szczerze, że sam jestem ciekaw tego, jak będzie funkcjonowała w ciągu najbliższych miesięcy. Nie ukrywam, że cieszy mnie pewna stabilizacja w szeregach obrony. Znaleźliśmy dobre rozwiązania, które zaczęły procentować. Jeśli tylko defensywa nabierze jeszcze odrobinę opanowania i spokoju, to będzie to fundament, który pozwoli budować dobre miejsce w tabeli.

— W tym roku, patrząc realnie, będziecie walczyć o utrzymanie czy awans?
— Będę się cieszył, jeśli uda się nam zająć miejsce w pierwszej połowie stawki. W chwili obecnej najbezpieczniej piąć się w górę raczej metodą małych kroków. Drużyna przechodzi gruntowne zmiany i dopiero czas pokaże na co nas stać.

— Z lokalnych zespołów spotkacie się w "okręgówce" z Dźwierzutami i Pasymiem. Które derby będą Pana zdaniem bardziej zacięte?
— Pochodzę z Pasymia, w pewien sposób orientuję się więc w tym, jak wygląda sytuacja w Błękitnych. W derbach z nimi nie będziemy występowali w roli faworytów. Pasym ma zespół, który w tym sezonie powinien grać o najwyższe cele. Z tego co wiem, to nie mają większych problemów z frekwencją. Do tego wraca do gry m.in. świetny Marcin Łukaszewski... Tak, napsują nam w tym sezonie wiele krwi.

— Nie tylko pochodzi Pan z Pasymia, ale jest tam również nauczycielem. Jednocześnie trenuje Pan SKS Szczytno. Nie miał Pan nieprzyjemności z tego powodu? W końcu - pracuje Pan na sukces "pasymskich rywali".
— Na początku było kilka krzywych spojrzeń czy niepotrzebnych słów, ale odbierałem i odbieram to jako coś typowo budującego. "Co nie zabije, to wzmocni". Teraz jednak już takich sytuacji nie ma. To w końcu piłka nożna. Jak ktoś nie jest w stanie tego dostrzec, to po prostu nie rozumie tego sportu.

— Jest Pan nauczycielem, nie omieszkam i zapytam o oceny: jak, w skali od 1 do 10, oceniłby Pan obecne przygotowanie SKS do nadchodzącego sezonu?
— Pewnie powinienem nieco podkolorować ową ocenę, ale - tak szczerze i obiektywnie - zasługujemy obecnie na 6 punktów. Nie jest źle, lecz przed nami wciąż wiele pracy.

— Co byłoby potrzebne, aby Szczytno było wreszcie stać na IV ligę?
— Na pewno stabilizacja kadrowa. Co rundę jedni zawodnicy odchodzą, inni przychodzą...

— ...myślałem, że w klubie o tak bogatym zapleczu drużyn młodzieżowych, tego typu problemów już być nie powinno.
— I słusznie, bo wszystko rozwija się naprawdę świetnie. To, czego nam potrzeba, to jeszcze maksymalnie 2 lata. Jest naprawdę wielu juniorów, którzy niedługo będą pełnoprawnymi zawodnikami w seniorach. Dla przykładu: niedawno sprawdzaliśmy w sparingach Wojtka Wardenckiego, Maćka Ochtera i Michała Deptułę, którzy będą dla nas dużym wzmocnieniem. Nowa fala utalentowanych roczników wyraźnie się zbliża, lecz potrzebuje jeszcze trochę czasu. Na tę chwilę dysponujemy jednak tym, co mamy, a klub nie może pozwolić sobie finansowo na sprowadzanie wzmocnień z innych zespołów.

— Nowa fala wywalczy awans do IV ligi?
— Będzie miała na to bardzo duże szanse. Obecnie, jako klub, mamy sprawę wychowanków poukładaną coraz lepiej. Wszystko idzie ku dobremu. Z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc - coraz wyraźniej widać włożoną pracę. Jestem też pozytywnie zaskoczony frekwencją na treningach w młodszych grupach. I to nawet w sytuacji, gdy nie trenują oni po 9 miesięcy, a praktycznie po 11. Te 8 grup młodzieżowych, którymi dysponujemy, z każdym rokiem będzie procentować kolejnymi świetnymi zawodnikami. Wielu z nich lada chwila będzie pukać do drużyny seniorów.

— Nie obawiacie się, że najlepszych z miejsca "wykupią" Wam większe kluby? Nie szukając daleko: świetny bramkarz SKS, Dominik Kąkolewski, nie zagrzał długo miejsca w Waszych szeregach i obecnie gra już w seniorach Legii Warszawa.
— Takie ich prawo i nic na to nie poradzimy. W mojej opinii klub powinien się jednak cieszyć, że wychował takich zawodników jak choćby właśnie Dominik. Doskonale pamiętam słowa mojego promotora, gdy broniłem pracę dyplomową w Warszawie: śp. Rudolf Kapera zwykł mawiać, że celem nadrzędnym trenerów jest wychować reprezentanta Polski. Każdy z trenerów, który ma wkład w szkolenie takiego chłopaka, zasługuje na wyrazy uznania i ma powody do dumy.

— Przejdźmy do kwestii niezwykle ważnej, choć pozornie przyziemnej: jak wygląda obecna sytuacja finansowa klubu?
— Myślę, że nie jestem najlepszą osobą do wypowiadania się w tej kwestii, to domena naszego prezesa. Z perspektywy trenera mogę jednak powiedzieć, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni dało się zauważyć wzmożone rozmowy z poważnymi sponsorami. Ten sezon powinien być pod tym względem przełomowy. Wychodzimy na prostą i wkrótce będzie to widać.

— W meczu inauguracyjnym zmierzycie się 14 sierpnia u siebie z Granicą Bezledy. W ubiegłym sezonie dwukrotnie remisowaliście: 3:3 i 2:2. Ma Pan już jakiś plan na ekipę gości?
— Tak, mam już jakieś przemyślenia. Doskonale pamiętam ostatni mecz rozegrany w Bezledach, to świeży temat. Jednak i oni na pewno solidnie się do tego przygotują. Mogę jednak zapewnić, że za każdym razem, gdy będziemy wbiegali na boisko, będziemy walczyli o zwycięstwo. Mamy wielką nadzieję, że nie zawiedziemy kibiców, na których doping bardzo liczymy.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5