Igor Chmieliński kandydatem na burmistrza Szczytna

2014-11-07 15:49:59(ost. akt: 2014-11-07 16:01:25)
27-letni Igor Chmieliński powalczy o fotel burmistrza Szczytna. Jest najmłodszym spośród czwórki kandydatów.
- Ma pan zaledwie 27 lat, skąd pomysł na to, żeby kandydować w tych wyborach?

- Ciągle słyszę uwagi dotyczące mojego młodego wieku i nikłego doświadczenia. Proszę zauważyć, że większość moich znajomych pozakładało rodziny już kilka lat temu. Mają dzieci, starają się o mieszkania, pracują. Ja postanowiłem skupić się na pracy zawodowej. Poświęciłem się pomocy Tacie w firmie Novum, a już od ponad roku samodzielnie kontynuuję działalność apteczną po babci i dziadku Łazowskich. W rodzinnej firmie uczestniczę od kiedy tylko pamiętam, bo gdy prowadzi się własną działalność gospodarczą nie zostawia się pracy o 16-tej w biurze! Zapewniam, że doświadczenia zawodowego w zarządzaniu mi nie brakuje, a przecież to jest właśnie najbardziej pożądana cecha na stanowisku burmistrza. Z innych wymieniłbym sumienność, pracowitość, skrupulatność, rzetelność i sprawiedliwość. Rozpatrując kandydatów zalecam analizowanie tych właśnie cech, a nie ciągłe zatrzymywanie uwagi na wieku! Kandyduje, bo uważam, że będę w stanie zadbać o Szczytno jeszcze lepiej. Marzy mi się, żeby na każdym szczeblu samorządowym zasiadało więcej ludzi młodych, bo ci mają ambicje i siłę do działania, a także chęć prawdziwej i szczerej poprawy swojego otoczenia.


- Dlaczego z PO?
- Startuje jako Młody Demokrata. Jest to ogólnopolskie stowarzyszenie skupiające ludzi do 35 roku życia. Z kilkoma kolegami powołaliśmy na początku roku koło w Szczytnie, później zostałem mianowany wiceprzewodniczącym regionu warmińsko-mazurskiego. Działalność nasza opierała się na zadaniach charytatywnych. Jako koło staż mamy niewielki, ale udało się nam np. pomóc powstańcom na ukraińskim Majdanie, gdy wybuchły tam zamieszki, a na rozpoczęcie roku szkolnego zdołaliśmy przygotować 80 wyprawek szkolnych dla potrzebujących dzieci. To właśnie od znajomych wypłynął pomysł mojego kandydowania w wyborach. Stowarzyszenie Młodych Demokratów jest pod protekcją Platformy Obywatelskiej, więc łatwiej było mi uzyskać miejsca na listach właśnie tej partii. Przez swoje działania zdobyłem również sympatie na szczeblu regionalnym i dzięki przychylności Marszałka Województwa pana Jacka Protasa, znalazłem się również na liście do Sejmiku.


- Jakie są Pana główne założenia i co powinno ulec zmianie w naszym mieście?

- Główne założenie to rozwój miasta i okolic przez powiększanie liczby mieszkańców, a ta nie drgnie wzwyż jeżeli nie będzie pracy i możliwości zarobkowania. Chciałbym sprowadzić kilku większych inwestorów, którzy w Szczytnie czy niedalekiej okolicy pobudują zakłady wytwórcze dając nie kilkadziesiąt, ale kilkaset miejsc pracy. Myślę, że uda mi się to osiągnąć w ciągu dwóch lat. Po drugie chciałbym ułatwić życie mniejszym inwestorom przez wprowadzanie ulg w podatku od nieruchomości. Pozwoli to młodym firmom na łatwiejsze podjęcie decyzji o własnym lokum, a własna siedziba to większe związanie z regionem. Deweloperom zamierzam udostępnić atrakcyjne lokalizacje do budowy mieszkań. Z danych wynika, że w Szczytnie jest ponad 200 osób oczekujących na lokale komunalne czy socjalne i niektórzy z nich czekają już prawie 10 lat! Rozwiązanie tego problemu nie jest oczywiście łatwe ale nie sądzę, że powinno mi to zająć dłużej niż cztery lata. Reasumując stawiam na gospodarkę, bo tylko ta będzie kołem zamachowym dla rozwoju. Zamierzam uporządkować budżet tak żeby miasto wydawało mniej niż otrzymuje. Wystarczy odpowiednia kalkulacja. Dziś mamy zadłużenie ale przy dobrym rozdysponowaniu środków, wierzę że uda się z niego wyjść w ciągu najbliższej kadencji. Chciałbym zmienić wizerunek urzędu na przyjazny dla mieszkańca. Dziś co drugi mieszkaniec załatwiający w nim jakąś sprawę jest zdenerwowany po wyjściu. Drażnią opieszałość i nastawienie urzędników. Urzędnik w moim pojęciu powinien mieszkańcom służyć, a nie stawiać opór i okazywać niezadowolenie, że ktoś niepokoi go jakąś przyziemną sprawą. Myślę, że dobór odpowiedniego personelu i szkolenia pozwolą na zmianę wizerunku w szybkim tempie. Zamierzam rozmawiać ze wszystkimi mieszkańcami poprzez organizowanie kwartalnych spotkań, np. w miejskim domu kultury, aby być blisko ich problemów i móc im radzić na bieżąco. Chciałbym aby powstała u nas młodzieżowa rada miejska, która kierowałaby się podobnymi zasadami jak ta właściwa, z tym że młodzież byłaby głosem doradczym wskazującym radnym jakie kierunki rozwoju obrać. Nie zapominam również o seniorach. Równolegle do rady młodzieżowej mogłaby istnieć rada seniorów, wskazująca na problemy osób starszych w mieście i wymyślająca inicjatywy pod kątem swojego grona.


- Był pan podobno kilka lat za granicą. Proszę więc podzielić się z nami jakimś doświadczeniem z tamtych stron.
- To prawda, mieszkałem w Anglii przez pięć lat i oprócz pracy, którą wykonywałem zdobyłem tam dyplom inżyniera budownictwa na uniwersytecie w Greenwich. Mogę na przykład powiedzieć, że tamtejszy system nauczania jest zupełnie inny. Przede wszystkim wymaga od uczniów większego zaangażowania poprzez stawianie przed nimi wielu zagadnień do samodzielnego rozwiązania. Uczeń dostaje temat, z którym ma sobie poradzić. Musi go zgłębić i zreferować. Nie ma tak wielu zajęć teoretycznych, a na tych które są nauczyciel podsuwa pewną wiedzę, ale to biblioteka jest głównym źródłem jej czerpania. Bardzo rozpowszechniona jest również praca w grupach, w których to uczniowie wspólnie muszą przeprowadzić badania i testy, czy też zbudować jakiś model. Wiele zagadnień poznają dzięki praktyce. Organizowane są wyjazdy naukowe czy wręcz, tak jak w moim przypadku, szkolenie na budowie, gdzie pracuje się ramię w ramię z zatrudnionymi na stałe pracownikami. Uważam te metody za lepsze od naszego systemu. Nam w Polsce wciąż każe się wpajać wszystko na pamięć, a wiedza ta wcale nie zostaje na dłużej, bo nie jest potwierdzana praktyką przez cały okres nauczania. Dopiero po studiach rzuca się absolwenta na głęboką wodę rynku pracy i absurdalnie wymaga się od niego jeszcze doświadczenia zawodowego! Jest to oczywiście sprawa do rozwiązania na poziomie ministerialnym, ale z drugiej strony uważam, że urząd burmistrza, który jest odpowiedzialny za przedszkola, szkoły podstawowe i gimnazja, może poczynić pewne kroki w celu usprawnienia systemu. Mam tu na myśli rozwój laboratoriów naukowych, gdzie dzieci mogłyby przeprowadzać różne doświadczenia fizyczne, chemiczne czy biologiczne. Takich aktywnych zajęć powinno być zdecydowanie więcej i zamierzam rozwijać sale badawcze w naszych szkołach.

- No dobrze, a jakieś inne spostrzeżenia?

- Tak, wiele. Na przykład te dotyczące społeczeństwa obywatelskiego. Zauważyłem dość szybko, że tam nawet ludzie różnokolorowi i rozmaitych wyznań są w stanie dogadać się o wiele szybciej niż u nas. Gdyby nasz naród, wyznający przecież jedną religię, umiał się lepiej nawzajem rozumieć, odnosiłby o wiele więcej sukcesów. Obywatelskie działania widać w Europie w każdej dziedzinie życia społecznego, kulturowego i gospodarczego. Marzy mi się aby w Polsce dla wspólnych celów i uatrakcyjnienia życia mieszkańców jednostki potrafiły zrezygnować z nieuzasadnionych często przywilejów. Tak ważne dziedziny życia jak np. pozyskiwanie czystej energii powinny stać się priorytetem każdej lokalnej społeczności i każdego włodarza. Ja mam to na uwadze, ale bez pomocy społeczeństwa obywatelskiego, które rozumie i rozszerzy taką ideę nie będę mógł jej zrealizować. Niezmiernie jednak cieszy mnie fakt podjętej przez mieszkańców ul. Śląskiej inicjatywy, którzy zdecydowali się na montaż pompy ciepła jako alternatywy dla przestarzałej kotłowni. Nie dość, że energia, którą teraz ogrzewany jest blok nie zanieczyszcza środowiska, to do tego jest jeszcze tańsza w długofalowej perspektywie. Popieram takie działania i będę w nich uczestniczył. Chciałbym jeszcze dodać, że obywatelskość przejawia się również w wyborach. Dziś mało ludzi chce się angażować w politykę i rozwój swojej gminy czy miasta. Nie chodzimy na wybory, ale narzekamy niezmiernie dużo. Wciąż mamy za mało wartościowych i dobrych ludzi reprezentujących społeczeństwo, a to dlatego, że na obecne stanowiska ciężko się dostać bez znajomości. Ja takiej polityki nie uznaję i doceniam ludzi z różnymi umiejętnościami i przede wszystkim chęcią do pracy.

- Czy sport i kultura powinny być silną strona miasta? Jak zatrzymać turystów?
- Uważam, że te trzy obszary są dla Szczytna niezmiernie ważne. Jesteśmy przecież bramą Warmii i Mazur. Dziś niestety tylko taką, przez którą można wjechać i wyjechać z tego pięknego regionu. Chciałbym zmienić nasze miasto na dziedziniec Mazur, na którym można na chwile przystanąć. Myślę, że mamy ogromne ku temu predyspozycje. Posiadamy dwa jeziora, na których chciałbym rozwinąć zamiłowanie do żeglarstwa i innych sportów wodnych. Niedaleko Szczytna jest przecież Sasek Wielki czy Kalwa, na których adepci żeglarstwa będą już w stanie porządnie rozwinąć skrzydła. U nas jednak mogłyby praktykować młodzieżowe szkółki żeglarskie. Czemu nie mamy wodnego wyciągu na wzór tego z Ostródy? Nie jest to wcale wyjątkowo skomplikowany i strasznie kosztowny projekt, a na pewno przyciągnie rzesze turystów i sprawi niezmierną przyjemność mieszkańcom lubiącym spędzać czas nad wodą. Chciałbym pokusić się również o rozbudowę ruin za ratuszem. Moglibyśmy stworzyć tam przecież warownię krzyżacką i prowadzić skansen z przebranymi za średniowiecznych mieszkańców postaciami, które odgrywałyby sceny z życia ówczesnej obyczajowości. Czy nie byłoby to atrakcją dla turystów – nawet tych z zagranicy? Moim zdaniem zdecydowanie tak, a tam gdzie dużo turystów to i dużo innego biznesu m.in. dla hotelarzy, handlarzy, restauratorów. Cieszę się z budowy lotniska w Szymanach. Dzięki niemu mamy dużą szanse na boom. Przy lotnisku chciałbym rozwijać również szeroko rozumiane lotnictwo hobbystyczne. Przy pasie dla samolotów rejsowych nie da się tego zrobić, ale płaska działka niedaleko miasta może być świetnym punktem zaczepienia dla miejskiego aeroklubu. Sport czy kulturę i kondycje fizyczną mieszkańców chciałbym rozwijać przez urozmaicenie miasta różnego rodzaju stacjami treningowymi. Np. w Chinach na każdym skwerze stoi masa urządzeń do ćwiczenia różnych partii ciała i ludzie naprawdę korzystają z tego nawet podczas przerwy śniadaniowej – wychodzą z biura i ćwiczą. Zauważyłem, że po pracy wielu mieszkańców Szczytna biega, jeździ na rowerze czy uprawia nordic walking, ale wciąż brakuje nam dobrych tras i wspomnianych wyżej stacji treningowych. Chciałbym wspólnie z powiatem rozbudować naszą ścieżkę pieszo-rowerową aż do jeziora Sasek Wielki w Kobyłosze. Kulturę chciałbym rozwijać z pomocą licznych stowarzyszeń czy wręcz firm komercyjnych, które mają pełną gamę ciekawych eventów w swojej ofercie. Mam pomysł, żeby miasto udostępniało darmowo lub za naprawdę niewielką opłatą powierzchnię miejskiego domu kultury, a organizacje te w zamian będą co i rusz tanio przygotowywały wydarzenia kulturalne dla mieszkańców.

- Pomysłów jak widzę ma pan wiele, ale skąd środki na ich realizacje?
- Tak, pomysłów jest masa. Nie opowiedziałem jeszcze o moich innych wizjach pozyskiwania taniej i czystej energii. Już dziś w Indiach prowadzi się zaawansowane prace nad mini reaktorami jądrowymi, które zbudowane są głęboko w ziemi i w razie awarii nie stanowią poważnego zagrożenia. Taki mini reaktor byłby w stanie zaopatrywać niewielkie miasto w tanią i czystą energię, bo energia atomów wbrew ogólnie przyjętym stereotypom wcale nie szkodzi. Ale zostawmy to na inną rozmowę. Wracając do sedna każdy poważniejszy projekt jest ciężko wdrożyć, a tym bardziej trudno doprowadzić do jego rychłego i nieprzekraczającego budżetu zakończenia. Jednakże wspólne chęci i zapał do pracy zaangażowanych osób mogą naprawdę zdziałać cuda. W obecnym i ostatnim już rozdaniu środków unijnych znajdą się i takie, które pozwolą na realizacje powyższych założeń. Podkreślam, że Szczytno szansy otrzymania tych funduszy nie powinno zmarnować, bo szybko się już ona nie powtórzy. Gdybym objął urząd burmistrza czy piastował stanowisko radnego sejmiku wojewódzkiego wykorzystałbym wszystkie swoje umiejętności do pozyskania jak największej puli dofinansowań do projektów dla naszego miasta czy regionu.


Komentarze (54) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. macx #1566605 | 82.160.*.* 21 lis 2014 17:23

    Staremu trzeba bylo jakis biznes przez rade miasta przepchnac wiec synek startowal

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. obiektywny #1561046 | 89.228.*.* 19 lis 2014 18:55

      Oj"fredi" co Ty człowieku wiesz - wiesz np.że ojciec z tego co wiem był zwolennikiem PiS-u. A syn Igor jest w młodzieżówce PO - więc jest zwolennikiem PO. Więc widać, że już tu nastąpiła jakaś niezgodność między nimi. Ale syn idzie swoją drogą....i na pewno da sobie radę

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    2. fredi #1557543 | 18 lis 2014 21:00

      Jak stary przestanie ci pomagac to nie bedziesz kims kiedys moze to zrozumiesz

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

    3. mieszkaniec #1557197 | 89.228.*.* 18 lis 2014 20:05

      Igor ma wyobraźnie jest młody i może jest spoko gość/// jak jego stary. ale mamuśka ....pożal się Boże/////ta to robi karierę za nich obu ///tyle, że w innym kierunku

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Lekarz #1554397 | 89.228.*.* 18 lis 2014 09:45

        A kysz, a kysz .......a co Ty o eboli wisz - więc głupot nie pisz....!!!

        odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (54)
      2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5