Kac przedwyborczy – czyli przeżyj to sam…
2014-05-13 07:39:32(ost. akt: 2014-05-13 07:43:48)
Wybory tuż, tuż... Przeżyj to sam...
Kac, to ciężki okres w życiu człowieka, choć zdecydowanie krótki jest. Najlepszym sposobem na kaca jest dzień wcześniej nie pić! Tylko jak się dzień wcześniej nie pije, to mowy nie ma o kacu, ale sposób jest i to podobno najlepszy.
Od zwykłego kaca bardziej nie znoszę kaca politycznego – czyli takiego (przed) i (po) wyborczego… Akurat mam go dzisiaj, bo wybory „rodzinne” tuż, tuż i kandydaci do Brukseli podskakują na łapkach, proszą i żebrzą o te marne 50 tys. na miesiąc! A niech tam! Niech mają i niech walczą „bohatersko” o dobro Polski i ….Pies im buzię lizał. A co, nie może?
Mam tylko jedno zastrzeżenie! Proszę nie walczyć o moje dobro – ja sobie tego po prostu nie życzę!
Wybory rodzinne to takie, w których wygrywa kandydat, który ma większą (liczniejszą) rodzinę. Przywołany wyżej pies – zwłaszcza jeśli ma kulawą nogę, to na pewno nie zainteresuje się tymi wyborami, bo to prostak jest i nic nie rozumie. Pokiwa łebkiem, pomacha ogonkiem i poleci dalej, nie zatrzymując się przy urnie. Pójdzie i zagłosuje ze 20 procent, a więc rodziny i bliscy znajomi kandydatów.
Na zwykłego kaca wymyślono już tabletki. Na tego drugiego jeszcze nie… Jaki jest na niego sposób? A no nie ma sposobu, trzeba go po prostu przeżyć…
Przeżyj to sam…
Przeżyj to sam…
Zbigniew Marek
Ten tekst napisał dziennikarz obywatelski. Więcej tekstów tego autora przeczytacie państwo na jego profilu: ZbigniewMarek
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez